– Tak nie da się żyć ! – grzmią mieszkańcy bloku przy ul. Niepodległości w Lubnie. Od kilku tygodni nie mają gazu. A przez to żyją w zimnie i nie mogą gotować sobie jedzenia. O przyczyny awarii obwiniają władze spółdzielni. A ta nie widzi problemów…
– Nie da się żyć, nie da się funkcjonować. Ciągle musimy kombinować: chodzić do baru, żeby zjeść coś ciepłego, albo włączać elektryczne urządzenia, które pobierają bardzo dużo prądu – tak od prawie trzech tygodni wygląda życie mieszkańców bloku przy ulicy Niepodległości. Przez awarię w ich kranach jest zimna woda, nie mogą też korzystać z kuchenek gazowych. Co gorsza, nawet nie wiedzą, kiedy gaz wróci do ich mieszkań.
– Zostawili nas na pastwę losu. Nikt nawet się nami nie interesuje – narzeka jedna z lokatorek, kobieta w starszym wieku.
– Problem dotyczy 90 rodzin, które tu mieszkają. Tymczasem wywieszono kartkę, że trwa remont i że gazu nie będzie do odwołania, dopóki administracja tego nie naprawi. Tymczasem mija trzeci tydzień! Jest zimna, a nas pozostawiono samych sobie. Pani w administracji powiedziała mi, że naprawa potrwa może 3-4 tygodnie, a może więcej. Mamy czekać i uzbroić się w cierpliwość. To się przecież w głowie nie mieści! – narzeka inna.
Mieszkańcy tę cierpliwość stracili już dawno. Ich zdaniem awaria to efekt wieloletnich zaniedbań. Mają znacznie więcej zarzutów do spółdzielni, która od wielu lat nie reaguje na ich prośby.
– Dzisiaj nie mamy gazu. Ale nasze problemy z administracją dotyczą też innych kwestii: wymiany instalacji wodnej, czy opłaty za windę, które cały czas rosną, a winda cały czas nie działa – wyliczają zgodnie lokatorzy, wskazując, że naprawy wymaga też choćby elewacja, bo przy silniejszym wietrze słychać już, jak zaczyna stukać. – Za chwilę tutaj też coś odpadnie, oby nikomu na głowę – zauważają.
Spółdzielnia nie odpowiada też na pisma lokatorów z prośbami o pomoc. Jeden z mieszkańców opowiada np. że przy każdym deszczu, pokoje w jego mieszkaniu są zalewane. Gdy zadzwonił do administracji, usłyszał, by załatał doraźnie „coś na zewnątrz”. Dodajmy, lokator z ósmego piętra…
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Staszica”, do której należy blok nie chciał wystąpić przed kamerą TV Regionalna.pl i odpowiedzieć na pytania, nurtujące mieszkańców. Władze spółdzielni nie mają sobie nic do zarzucenia. Zdaniem prezesa spółdzielni naprawa trwa tyle z winy samych lokatorów. W mieszkańcach narasta już nie tylko gniew i frustracja, rosną także czynsze i fundusz remontowy.
Końca problemów, a tym bardziej rozwiązania, nie widać.
Mateusz Bensz/ TV Regionala.pl