Trzy medale Gawła Szczęsnego

24

bum_1.jpgW zeszłym tygodniu w malowniczej miejscowości Riva del Garda odbył się Puchar Świata w Taekwon-do. Lubiński klub KKSW reprezentowało dwóch zawodników, szczególnie dobrze zaprezentował się Gaweł Szczęsny, który przywiózł z Włoch aż trzy medale. Gaweł w walkach indywidualnych do 63 kg zdobył brązowy medal, a w drużynie juniorów Dolnego Śląska srebrny medal w układach i srebrny w walkach.

Chyba jesteś zadowolony z wyjazdu do Włoch?

Gaweł Szczęsny- No jak najbardziej! Zdobyłem trzy medale na tak prestiżowej imprezie, jaką jest Puchar Świata, myślę, że jest to dobry wynik. Bardzo niewiele zabrakło mi do czwartego medalu w układach indywidualnych, przegrałem najmniejszym możliwym stosunkiem 2:3 ze zwycięzcą całej kategorii. Gdybym przeszedł dalej, najprawdopodobniej wygrałbym całą kategorię.

To był Twój debiut na takiej imprezie?

– Na pucharze świata tak, ale na międzynarodowej  nie, bo startowałem jeszcze na Otwartych Mistrzostwach Szwecji.

Jak sama atmosfera mistrzostw?

– Przyjechało prawie 1200 zawodników, kiedy w czwartek szedłem na salę i zobaczyłem co się działo, to wydawało mi się, że te zawody będę opóźnione, a organizatorzy nie poradzą sobie z tym wszystkim. Trzeba przyznać, że hala była ogromna, ale 3/4 powierzchni zajmowały maty, a potrzebna była przestrzeń dla zawodników. Zastanawiałem się, gdzie pomieszczą się kibice, bo trybuny mogły pomieścić ze 300 osób.

I jak poradzili sobie organizatorzy?

– O dziwo ze wszystkim sobie poradzili, szczerze ich za to podziwiam. Mistrzostwa skończyły się w niedzielę, godzinę szybciej, niż zakładano.

Przed wyjściem na matę pojawiała się trema?

– Od kiedy tylko startuję, tremę odczuwam przed walkami, ale po wyjściu na matę, wszystko mija.

bum_1.jpg

Walczyłeś w drużynie.

– Tak, pierwszy raz walczyłem w drużynie i nasz sukces, to chyba wszystko, co mogliśmy osiągnąć. Jeśli chodzi o warunki fizyczne, to ustępowaliśmy rywalom, nadrabialiśmy umiejętnościami. Srebro to olbrzymi sukces, w finale walczyliśmy z Dragonem Janów, reprezentanci tej drużyny byli od nas zdecydowanie więksi, przewyższali nas wzrostem, masą, a co za tym idzie – siłą. W drużynówce pokonaliśmy Irlandię, później Włochy, mocną drużynę z Rosji, a w finale trafiliśmy właśnie na ten Janów.

Przeczuwaliście, że tak dobrze Wam pójdzie?

– Wręcz przeciwnie, na rozgrzewce przed pierwszym pojedynkiem z reprezentacją Irlandii byliśmy raczej pesymistycznie nastawieni, byliśmy przekonani, że raczej nie mamy szans. Chyba nie wierzyliśmy w siebie.

A tu miłe rozczarowanie…

– Dokładnie! Kiedy pokonaliśmy Irlandczyków, żałowaliśmy, że schodzimy na przerwę obiadową, tacy byliśmy podpaleni.

Twój pierwszy występ w drużynówce, nie bałeś się, że możesz zawalić wynik?

– Pojawił się taki stres. Na cztery możliwe pojedynki walczyłem dwa razy. Z Irlandią w trzecim pojedynku, który wygrałem. Drugi raz wyszedłem w finale i niestety przegrałem.

podium.jpg

Przed wyjazdem pokazywałeś zdjęcia malowniczej miejscowości Riva del Garda. Jak wyglądała na żywo?

– Zdecydowanie się nie rozczarowałem, szkoda, że nie mieliśmy czasu na zwiedzanie. Z rana na hali, popołudniu na hali, wracaliśmy właściwie wieczorem, kiedy trzeba było odpocząć.

Za miesiąc wyjeżdżasz na kolejne zawody, Otwarte Mistrzostwa Polski w Lublinie. Czy w związku z dobrymi występami we Włoszech, czujesz się faworytem?

– Nie czuję, że jadę w roli faworyta, ale po cichu liczę na jakiś sukces. Teraz najważniejszy dla mnie jest egzamin na czarny pas, na tym się będę koncentrował, a zawody w Lublinie to drugorzędna sprawa.

A co ze szkołą, znowu przerwa?

– Nauczyciele są chyba zadowoleni z tego, że dobrze mi idzie. Szkoła także zyskuje na prestiżu dzięki moim występom. Teraz czeka mnie nadrabianie zaległości.

Przyniosłeś medale do szkoły?

– Tak, dzisiaj pokazałem je w szkole, a informacja o moim sukcesie ma się pojawić na stronie. Koledzy z klasy też się cieszyli i zakładali je na szyje, było to dla mnie miłe.

A w klubie jak zareagowali na Twoje występy we Włoszech?

– Też było bardzo miło, trener przed zajęciami zrobił zbiórkę, powiedział, jak wypadłem, a wszyscy zaczęli mi bić brawo.

ZYG

Foto: KKSW Lubin


POWIĄZANE ARTYKUŁY