Trwa niezwykły weekend: Weekend Cudów

1482

Największa paczka, jaką na razie dostarczyli wolontariusze składała się z 37 pakunków i zapełniła całego busa. Ale to dopiero półmetek akcji, więc może ktoś jeszcze pobije tegoroczny rekord. Właśnie trwa Weekend Cudów, czyli finał akcji Szlachetna Paczka. Jak co roku nie brakuje łez wzruszenia, ogromnej i szczerej radości zarówno obdarowywanych, jak i obdarowujących.

W paczkach są najpotrzebniejsze rzeczy, jak żywność i odzież, ale również dodatkowe drobne upominki spoza listy, które mają sprawić radość obdarowanym. Pod budynek Zespołu Szkół nr 1, gdzie tym razem mieści się magazyn lubińskiej Szlachetnej Paczki, co jakiś czas podjeżdżają samochody wypełnione prezentami. Wolontariusze noszą pakunki do szkoły, a następnie ze szkoły do busa, którym rozwożą je do rodzin w potrzebie.

– W tym roku udało nam się znaleźć darczyńców dla 21 rodzin, wśród nich są zarówno osoby starsze, jak i osoby samotnie wychowujące dzieci – mówi Kamil Bednarczyk, lider rejonu lubińskiego Szlachetnej Paczki. – Każda z rodzin ma stosunkowo podobne potrzeby, czyli żywność, odzież, sprzęt AGD – wylicza.

Czasem na liście potrzeb znajdują się dosyć nietypowe marzenia. W tym roku na przykład jedna z osób poprosiła o kurs baristy, ponieważ chciałaby kształcić się, a następnie pracować w tym zawodzie.

– To rodzina z bardzo uzdolnionymi dziećmi. To do nich pojechało 37 pakunków, które wypełniły cały bus. Wśród prezentów były m.in. kurs baristy, rower, laptop dla dzieci, żeby mogły się edukować – dodaje Kamil.

Bywa – i to całkiem często – że wśród prezentów są również takie, o które rodzina nie prosiła.

– Czasami darczyńcy robią wielkie niespodzianki, o których my sami do końca nie wiemy. Dzisiaj, gdy byłem u jednej z rodzin, pani się rozpłakała, gdy zobaczyła, że dostała dodatkowy prezent w postaci perfum. Była przeszczęśliwa. Cieszyła się, że będzie miała je na każdy dzień – uśmiecha się lider rejonu lubińskiego Szlachetnej Paczki.

W trakcie Weekendu Cudów łez jest sporo. Płaczą obdarowywani, przygotowujący prezenty, a także wolontariusze. Każda rodzina to inna historia, często tragiczna, trudna. Jednak dzięki Szlachetnej Paczce wiele z nich zyskuje nową szansę, zmienia swoje życie.

– Mnie wzrusza każda rodzina, bo to są faktycznie ludzie, którzy potrzebują pomocy. Widać, jak oni na nas czekają, jak pojawiają się łzy, jak się cieszą i niedowierzają. Za każdym razem się wzruszamy. To jest najpiękniejsze, jak jedziemy do tych rodzin i widzimy, że mogliśmy pomóc i to się faktycznie przyda – mówi Kamil.

– Każda rodzina jest osobną historią, ale są osoby, które wbijają się w pamięć – dodaje wolontariuszka Szlachetnej Paczki Agnieszka Wiśniewska. – Dzisiaj odwiedziłam pana, którego wolontariuszem byłam w ubiegłym roku. Zmiana, jaką zobaczyłam, była niesamowita, po prostu chce mu się żyć. Ucieszyłyśmy się, że przynosimy mu tę radość, bo właściwie jest to mężczyzna w sile wieku, który przez ciężką chorobę jest unieruchomiony. Jest sam, zdany tylko na opiekunki, asystentów i na kogoś, kto przyjdzie i go odwiedzi. Jaka wielka radość jest z tego, że przyjdziemy i przyniesiemy mu coś dla niego. Może to jest jedyna paczka, którą dostanie. Trzymał mnie za rękę przez pięć minut, a ja widziałam tę radość, że on chce żyć, bo w tamtym roku żyć mu się nie chciało – opowiada pani Agnieszka.

Takich wzruszających historii co roku jest sporo. Pani Agnieszka usłyszała ich wiele, bo wolontariuszką w Szlachetnej Paczce jest już po raz ósmy. Jak mówi, zapał wciąż ma ten sam, emocje też podobne jak na początku.

– Oczywiście, że płaczę. Są też trudne chwile, gdy musimy rodzinę wyłączyć, bo nie wszystkich – z różnych względów – możemy przyjąć do Szlachetnej Paczki – przyznaje.

Dla Marka Patolety to debiut w roli wolontariusza Szlachetnej Paczki, ale jak zapewnia na pewno będą kolejne razy.

– Zgłosiłem się z potrzeby serca, chciałem pomagać i zobaczyć od środka, jak taka pomoc wygląda. Emocje są duże. Jak się idzie do kogoś chorego, z problemami, jak się widzi zupełnie inaczej sytuację… Są bardzo ciężkie przypadki. Choć i jest radość – radość w każdej rozmowie, każdym telefonie – mówi.

W tym roku lubińską ekipę Szlachetnej Paczki tworzy 19 wolontariuszy. To oni pośredniczą między darczyńcami i obdarowywanymi. To oni rozmawiają z rodzinami, spisują ich potrzeby i marzenia, a następnie umieszczają w bazie rodzin, skąd wybierają ich darczyńcy. A darczyńcami – jak co roku zresztą – są przede wszystkim większe grupy przyjaciół, znajomych, kolegów z pracy.

– To zakłady pracy, szkoły, przedsiębiorcy – wylicza Kamil. – Ale są i osoby indywidualne. W tym roku jeden z darczyńców podjął się zrobienia paczki po namowie córki, która powiedziała, że nie robią sobie tym razem paczek w domu, ale chcą zrobić na to konto komuś innemu – dodaje.

I to jest właśnie charakterystyczne dla Szlachetnej Paczki – tworzą ją ludzie o ogromnych, otwartych sercach.

W tym roku w ramach tej akcji pomoc dotrze do 17 020 rodzin w całej Polsce.

Fot. Tomasz Folta


POWIĄZANE ARTYKUŁY