LUBIN. Woreczki znikały w zastraszającym tempie. Właściciele psów skarżyli się, że nigdy ich nie ma w pojemnikach. Urząd znalazł na to sposób.
Teraz nie można już wyciągnąć jednocześnie wszystkich woreczków z dystrybutora. Pakiety zostały mocno przytwierdzone i trzeba się natrudzić, by oderwać choć jeden.
– Może to drastyczny sposób, uciążliwy dla właścicieli psów, ale mieliśmy ten problem, że gdy umieszczaliśmy rano woreczki, po kilku godzinach już ich nie było – wyjaśnia Rafał Rozmus, naczelnik wydziału infrastruktury lubińskiego urzędu miejskiego.
Wcześniej z psich pakietów korzystali nie tylko właściciele czworonogów. Zdarzało się, że jedna osoba opróżniała cały dystrybutor. Teraz tacy ludzie szybko się zniechęcą, bo musieliby wyjmować woreczki pojedynczo, inaczej się nie da.
Naczelnik przyznaje, że rzeczywiście woreczki z pojemników znikają wolniej. Nie trzeba ich już uzupełniać kilka razy w tygodniu, jak to było jeszcze w ubiegłym roku, a wystarczy raz.
W tej chwili w mieście znajduje się 68 pojemników na psie odchody. W ubiegłym roku miasto na woreczki wydało 29 tys. zł.