Tradycje myśliwskie w lubińskich lasach

259

Bycie myśliwym wymaga nie lada odwagi i czujności, dlatego od najdawniejszych czasów proszono o opiekę św. Huberta. 3 listopada, w dzień wspomnienia liturgicznego patrona myśliwych i jeźdźców, członkowie Koła Łowieckiego „Górnik” w Lubinie uczcili piękną XVIII-wieczną tradycję myśliwską polowaniem rozpoczynającym jesienno-zimowy sezon łowczy, zwanym Hubertus.

Kult św. Huberta do Polski przyniósł z Zachodu dwór saski. Legenda związana z ukazaniem się jelenia ze świecącym krzyżem między tykami wieńca, który ukazał się Hubertowi, późniejszemu biskupowi Liege, przypadła do gustu polskim myśliwym i jest kultywowana do dziś.

Uroczyste polowanie poprzedzone było mszą polową. Podczas modlitwy ks. Marek Cerkowniak, proboszcz parafii pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny w Raszówce dokonał poświęcenia obelisku Bolek.

– Pomnik jest hołdem, jaki oddajemy zasłużonemu myśliwemu, Bolesławowi Wołkowi, który trzy lata temu odszedł do krainy wiecznych łowów – wyjaśnia Bogusław Wołek, prezes Koła Łowieckiego „Górnik”.

W odsłonięciu pomnika wzięła udział żona zmarłego, Danuta Wołek wraz z dziećmi i wnukami.

Po ceremoniach religijnych Bogusław Wołek dokonał honorowego rozpoczęcia polowania oraz przekazał jego prowadzenie łowczemu koła Marianowi Szkuratowi. W strugach deszczu rozpoczęto uroczystą odprawę przy dźwiękach rogów myśliwskich zespołu sygnalistów Tryton z Wrocławia. Polowanie było krótkie, z uroczystym pokotem i biesiadą myśliwską.
Podczas ogniska hubertowskiego dokonano obrzędu pasowania na myśliwego. – Zgodnie z przesądem myśliwskim, adept przyjęty do braci myśliwskiej podczas Hubertusa będzie prawym myśliwym i dobrym kolegą – wyjaśnia Bogusław Wołek, prezes Koła Łowieckiego „Górnik”.

W czasie trwania imprez hubertowskich, także podczas polowania, nie ma sporów i zwad. Taka jest myśliwska tradycja. Zawieszone są wszelkie żale i pretensje. Mimo że święto łowieckie ma charakter poważny, to w głębszym przesłaniu ma to być święto radosne, nasycone niefrasobliwym humorem myśliwskim, a samo polowanie traktowane jest z przymrużeniem oka.

Podczas polowania daje się fora młodym nemrodom, szczególnie pilnując, aby nie przegapić króla pudlarzy. Zgodnie z legendą, według której św. Hubert opamiętał się w swojej zajadłości myśliwskiej, żaden szanujący się myśliwy w tym dniu nie dąży do wypinania piersi po tytuł króla polowania.

– Znam wielu kolegów, do których i ja należę, celowo unikających strzałów, aby przypadkowo takim królem nie zostać – opowiada Wołek.

Za swoje postępowanie król pudlarzy zbiera nieskończone gratulacje.

Koło Łowieckie „Górnik” powstało w 1963 r. przy kombinacie górniczo-hutniczym miedzi. Założyli go górnicy, entuzjaści łowiectwa: Stanisław Czempiński, Wacław Dworczak, Stanisław Golemo, Edmund Halamski, Stanisław Kulik, Ludwik Opaczewski, Kazimierz Rączka, Bronisław Wąsik i Leszek Zieliński.

W dzierżawionych obwodach myśliwi średnio rocznie pozyskują ponad 400 sztuk zwierzyny grubej, w tym około 65 jeleni, 200 saren i 200 dzików. W ostatnich latach nastąpił spadek pogłowia zajęcy i kuropatw – stąd zainteresowanie koła introdukcją zająca.

– W tamtym roku do lasu wypuściliśmy 70 sztuk tej drobnej zwierzyny. W tym roku na pewno tę akcję powtórzymy – wyjaśnia prezes Wołek.

Koło posiada domek myśliwski Edmundówka wraz z areałem ziemi w obwodzie 213 Gręzawa oraz własny autobus zwany Osinobusem.

Dzięki zamiłowaniu i ofiarnej pracy zarządu i członków koła na rzecz przyrody oraz racjonalnej gospodarki hodowlano-łowieckiej, z obwodów pochodzi szereg medalowych okazów: wieniec byka pozyskany w 1991 roku przez Stanisława Samborskiego, został nagrodzony złotym medalem.

Parostki kozła upolowanego w 2006 r. przez Mariana Smolarka wyceniono na srebrny medal. Wieńce jeleni pozyskane przez Bolesława Wołka i Mariana Smolarka otrzymały brązowe medale a oręża dzików pozyskanych w 1993 przez Andrzeja Bergiera i Stanisława Godlewskiego w 1995 r. zostały nagrodzone srebrnymi medalami.


POWIĄZANE ARTYKUŁY