LUBIN. Gdy kierowcy miejskich autobusów wracają po skończonej pracy do zajezdni, często znajdują w swoich pojazdach komórki, czapki, parasolki czy torby pasażerów. W ostatnią niedzielę wieczorem na cenne znalezisko natrafiła pani kierująca siódemką – torebkę z dużą sumą pieniędzy, być może czyjąś wypłatą.
– Czekaliśmy, że może zgłosi się właścicielka torebki, ale nikt się nie odezwał – mówi Piotr Socha, kierownik działu przewozów lubińskiego PKS-u. – Poczekamy jeszcze i jeśli nikt nie upomni się o swoją własność, zaniesiemy torebkę na policję – dodaje.
W torebce oprócz pieniędzy były też damskie drobiazgi, ale żadnych dokumentów. – Może właścicielka torebki nie wie, gdzie ją zgubiła i tym samym nie wie, gdzie jej szukać – zastanawia się kierownik przewozów. – Liczymy, że przeczyta tekst na portalu i się do nas odezwie – dodaje.
Właścicielka torebki może zadzwonić do PKS-u pod numer telefonu 76 844 33 36 między godziną 7 a 15. Torebka czeka na nią w bezpiecznym miejscu.
To chyba najcenniejsza zguba, jaką znaleziono do tej pory w lubińskich autobusach miejskich. Zazwyczaj lubinianie gubią komórki, parasolki, w zimie czapki, szaliki i rękawiczki, a dzieci torby z butami, a zdarza się, że nawet tornistry.
Wszystko to trafia do PKS-u. Tutaj czeka na właścicieli w nieoficjalnym biurze rzeczy znalezionych. – Czasami ktoś się zgłasza po swoją zgubę, ale większość nie – podsumowuje Piotr Socha.
I góra rzeczy zgubionych przez lubinian w autobusach wciąż rośnie.