Rzeczywiście, nie jesteśmy w stanie potwierdzić fizycznie, że dokument obejmujący zarzuty dyscyplinarne względem lubińskiego klubu jest zgodny z materiałami dowodowymi dostarczonymi nam przez prokuraturę – mówi w wywiadzie dla Sportu Michał Tomczak, szef Wydziału Dyscypliny.
Jak pan reaguje na argumenty strony lubińskiej, że „papiery” Wydziału Dyscypliny na Zagłębie nie mają umocowania w materiałach prokuratorskich?
Rzeczywiście, nie jesteśmy w stanie potwierdzić fizycznie, że dokument obejmujący zarzuty dyscyplinarne względem lubińskiego klubu jest zgodny z materiałami dowodowymi dostarczonymi nam przez prokuraturę. Dotychczas jednak żadna ze stron nie kwestionowała przedstawionych dokumentów. Dlatego prośba przedstawicieli Zagłębia o gwarancje potwierdzające zgodność z zarzutami traktujemy jako kolejny wybieg, mający na celu odroczenie kary.
Jak to kolejny?
Okazuje się, że – mimo wcześniejszych zapewnień – działacze Zagłębia postanowili pójść jednak inną drogą, niż obrana wspólnie przez obie strony. Już w trakcie pierwszego posiedzenia w sprawie lubinian prezes Pietryszyn zgodził się na naszą propozycję dobrowolnego poddania się karze degradacji, ale jednocześnie poprosił o wstrzymanie ogłoszenia decyzji na tydzień, ze względu na konieczność skonsultowania jej z organem zarządzającym KGHM.
To znaczy, że władze KGHM miały wydać prezesowi Zagłębia zgodę na dobrowolne poddanie się karze?
Prezes Pietryszyn argumentował również, że ta zwłoka jest konieczna również ze względu na prowadzone przez niego rozmowy w sprawie podpisania dużego kontraktu sponsorskiego. Wydział Dyscypliny jest organem PZPN, którego zadaniem jest również pomagać klubom, dlatego zgodziliśmy się przełożyć o tydzień ogłoszenie decyzji. To wszystko zalazło się w protokole posiedzenia, który zamierzamy ujawnić na najbliższym spotkaniu.
Teraz żałuje pan, że nie ujawnił prawdziwych powodów wstrzymania decyzji?
W przeciwieństwie do przedstawicieli Zagłębia byliśmy lojalni, mając na uwadze dobro klubu, chociaż przez ostatni tydzień to my musieliśmy świecić oczami i to na nas spadła fala krytyki. W czwartek również nie przedstawimy potwierdzenia zgodności naszych dokumentów z prokuratorskimi ustaleniami. Klub z Lubina będzie miał szansę domagać się tego w procesie odwoławczym. Nietrudno przewidzieć, jaki osiągnie efekt końcowy…
Więcej w Sporcie
fot. sport.interia.pl