Dla nich to bardzo pracowity czas, ale jednocześnie ogromnie radosny – wolontariusze przez dwa dni odbierają paczki od darczyńców i przekazują je do rodzin w potrzebie. Właśnie trwa finał akcji Szlachetna Paczka, zwany również Weekendem Cudów.
Pod budynek Zespołu Szkół nr 1, gdzie tym razem mieści się magazyn lubińskiej Szlachetnej Paczki, co jakiś czas podjeżdżają samochody wypełnione prezentami. Jesteśmy świadkami przeładunku jednej z większych paczek – ponad 30 kartonów trafia z samochodu darczyńcy do busa wolontariuszy. Wszystkie przeznaczone są dla jednej rodziny. Za chwilę zostaną dostarczone.
– Tak, to jest chyba największa paczka – przyznaje Klaudia Odorczuk, liderka Szlachetnej Paczki w Lubinie. – W tym roku mamy włączonych do Szlachetnej Paczki w Lubinie 25 rodzin, a po sąsiedzku w Ścinawie 19, więc wyrabiamy normę – uśmiecha się. – Od wielu lat nie mamy problemu, żeby rodziny znalazły darczyńców, więc mamy bardzo dużo szczęścia. Współpraca jest skoordynowana. Jeśli widzimy, że darczyńca ma większe możliwości, to zachęcamy do tego, żeby wybrał drugą rodzinę. Często się zdarzają takie osoby, firmy czy szkoły, grupy społeczne. Jeśli chodzi o paczki, które są dostarczane do rodzin, również mamy dobrą sytuację – zawierają więcej rzeczy niż potrzeby zgłoszone przez rodzinę – dodaje.
A co w tym roku znalazło się w paczkach? Jak co roku jest żywność trwała i środki czystości.
– W tym roku jest też bardzo dużo bonów do sklepów spożywczych. Dzięki temu rodziny będą mogły kupić produkty, które nie będą miały tak długiej daty ważności, będą mogły zorganizować sobie święta. Mamy też małe produkty gospodarstwa domowego, jak żelazko, czajnik elektryczny, radio. Jest kilka dywanów w tym roku – wylicza Klaudia.
Każda taka paczka to kilkanaście bądź kilkadziesiąt pakunków. Wolontariuszy dziś i jutro czeka sporo pracy. W naszym mieście jest ich w tym roku 17 i wszyscy zgodnie podkreślają, że to dla nich wspaniały czas, a dla wielu tradycja przedświąteczna. Są jednak i tacy, którzy dopiero debiutują w Szlachetnej Paczce.
– To dało mi takiego życiowego kopa. Chciałem coś dobrego zrobić dla innych. Uważam, że warto pomagać i zawsze będę to powtarzał – mówi Kamil Bednarczyk, który wolontariuszem w Szlachetnej Paczce został po raz pierwszy, choć jak zapewnia nie ostatni. – Jesteśmy wszyscy zadowoleni i szczęśliwi, że udało się pomóc wszystkim rodzinom, które się do nas zgłosiły – dodaje.
Inaczej niż Kamil Judyta ma spore doświadczenie w byciu wolontariuszem. Choć ma dopiero 10 lat, od czterech bierze udział w tej akcji.
– Mama mnie namówiła – mówi Judyta Romanowska, która w wolontariat w Szlachetnej Paczce angażuje się wraz z rodzicami i bratem. – Najbardziej podoba mi się wnoszenie paczek – przyznaje dziewczynka.
Każdy z wolontariuszy swoją pracę przy Szlachetnej Paczce rozpoczął już we wrześniu, rekrutacją i szkoleniem online. Potem były wizyty u rodzin, poznawanie ich historii i potrzeb. Następnie wszystko to trzeba było spisać i umieścić w internetowej bazie. Stamtąd właśnie rodziny wybierali darczyńcy, którzy teraz przez cały weekend dostarczają paczki, które przygotowali.
Paczki szykują nie tylko pojedyncze osoby, ale nawet częściej grupy, na przykład zakłady pracy.
To już 21. edycja Szlachetnej Paczki.