„To obniżka przez podwyżkę”. Nauczyciele przeciwni propozycji rządu

1756

Zwiększenie średniego wynagrodzenia dla nauczycieli o 4,4 proc. od maja oraz podwyższenie subwencji oświatowej o 1,6 mld zł – to główne założenia projektu złożonego w Sejmie przez polityków Prawa i Sprawiedliwości. Sami zainteresowani określają tę propozycję mianem kpiny. Twierdzą, że w kontekście szalejącej inflacji ich zarobki, zamiast wzrosnąć, realnie zmaleją o prawie 8 proc. Związek Nauczycielstwa Polskiego czeka tymczasem na efekt prac w parlamencie nad nowelizacją Karty Nauczyciela i walczy o podwyżkę w wysokości 20 proc. od nowego roku.

Kwestia wynagrodzeń to od lat temat sporów pomiędzy środowiskami nauczycielskimi a rządem. Zgodnie z ostatnim projektem rozporządzenia, wspomniana grupa zawodowa miałaby otrzymać od 1 maja podwyżkę w wysokości 4,4 proc., co kwotowo wyniosłoby od 130 do 178 zł brutto. Ministerstwo edukacji zaproponowało następujące stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli (wszystkie kwoty brutto):

Nauczyciele z tytułem zawodowym magistra z przygotowaniem pedagogicznym:

  • nauczyciel stażysta – 3 079 zł, czyli o 130 zł więcej niż obecnie,
  • nauczyciel kontraktowy – 3 167 zł, czyli o 133 zł więcej,
  • nauczyciel mianowany – 3 597 zł, czyli o 152 zł więcej,
  • nauczyciel dyplomowany – 4 224 zł, czyli o 178 zł więcej.

ZNP ostro krytykuje projekt rozporządzenia, uznając, że „nie spełnia on oczekiwań w zakresie wysokości wzrostu stawek wynagrodzenia zasadniczego”.

– To jest primaaprilisowy żart. O tej niepoważne propozycji mówi się podwyżka, ale tak naprawdę to nawet nie jest waloryzacja. 4,4 proc. to poniżej inflacji – uważa Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP.

Jak wyjaśniają przedstawiciele Związku, gdyby nowe regulacje weszły w życie faktycznie będziemy mieli do czynienia z obniżką wynagrodzeń. Podkreślają przy tym ogrom pracy i zadań, jakimi obarczani są nauczyciele w ostatnim czasie. Po dwóch latach pracy w warunkach pandemii, a ostatnio w kryzysie związanym z koniecznością przyjęcia do szkół kilkuset tysięcy uczniów z Ukrainy, taka sytuacja ich zdaniem jest po prostu nie do zaakceptowania.

– Zaplanowana od maja podwyżka średnich wynagrodzeń nauczycieli o 4, 4 proc., czyli średnioroczny wzrost w wysokości 2, 93 proc. przy planowanej inflacji 10,8 proc. daje nauczycielom obniżkę przez podwyżkę w wys. ok. 8 proc. – wyjaśnia Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP.

Beata Goldszajdt, prezes lubińskiego oddziału ZNP

– Przy zwiększeniu liczebności dzieci w oddziałach przedszkolnych i klasach szkolnych, przy dodatkowym wysiłku własnym nauczycieli w pracy z dziećmi z Ukrainy, bez jakiegokolwiek wsparcia resortu edukacji, to kolejna kpina z pracowników oświaty. Jak zwykle obarcza się nauczycieli i pracowników oświaty obowiązkami pracowniczymi wykraczającymi poza zakres ich kompetencji pracowniczych, pokazując im przysłowiową figę – dodaje szefowa związku.


POWIĄZANE ARTYKUŁY