– Najważniejsze cechy to empatia oraz miłość i szacunek do ludzi – charakteryzuje dobrego pracownika socjalnego dyrektor lubińskiego MOPS-u Beata Lejczak-Wawrynowicz. Z okazji przypadającego dziś Dnia Pracownika Socjalnego, sprawdziliśmy, na czym dokładnie polega ta praca i z czym taki pracownik mierzy się na co dzień.

21 listopada został ustanowiony Dniem Pracownika Socjalnego w 1990 r.
– Tak naprawdę jest to dzień pracowników pomocy społecznej, bo żeby ta pomoc skutecznie działała i wspierała mieszkańców oraz osoby potrzebujące, to potrzebni są pracownicy socjalni i wszyscy inni pracownicy działający na rzecz przeciwdziałania problemom społecznym – mówi dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubinie Beata Lejczak-Wawrynowicz. – Praca pracownika socjalnego jest szczególna, bo wchodzi on w środowisko, diagnozuje i pracuje z rodziną. Pomaga jej, wspiera, motywuje, szuka rozwiązań, tak aby ta rodzina nie pozostawała w tym systemie jak najdłużej, tylko jak najkrócej. Najważniejsze to empatia oraz miłość i szacunek do ludzi. Jeżeli te trzy cechy będą, to pracownik będzie bardzo dobrym pracownikiem i zapewne pomoże rodzinie – podkreśla dyrektor.

W lubińskim MOPS-e pracuje w tej chwili 175 osób. To nie tylko pracownicy socjalni, ale i m.in. asystenci rodziny. Do tego ośrodkowi podlegają dwa żłobki.
Praca w pomocy społecznej nie jest łatwa i chętnych do kształcenia się w tym zawodzie nie ma wielu. Jak przyznaje dyrektor Lejczak-Wawrynowicz, powoli staje się to zawód niszowy. Bywa, że mimo starań, nie udaje się komuś pomóc. Często jest to więc praca syzyfowa, choć oczywiście nie zawsze.
– Nad każdym człowiekiem trzeba się pochylić i zaproponować mu tę pomoc. Jednak osoba wymagająca wsparcia musi podjąć z nami współpracę. Jeżeli pójdzie za nami, będzie z nami pracowała nad sobą, to będzie sukces. W pomocy społecznej nie generujemy zysków i strat, nie traktujemy tak nawet porażek naszych podopiecznych czy porażek systemu, bo jak w każdej pracy, niestety przepisy prawne czasami są rozbieżne – mówi Beata Lejczak-Wawrynowicz, która pracuje w lubińskim MOPS-ie od ponad 20 lat, a zaczynała jako pracownik socjalny zajmujący się osobami bezdomnymi.

Do dalszej pracy najbardziej oczywiście motywują pracowników socjalnych sukcesy ich podopiecznych.
– Bardzo się cieszymy, jak udaje nam się wyprowadzić osobę, szczególnie bezdomną. Miałam nawet taki osobisty przypadek, że przyszedł do mnie pan w garniturze i zapytał mnie wprost, czy go poznaję. Powiedziałam, że nie. Okazało się, że to mój były podopieczny, który naprawdę stanął na nogi. Ja go niestety pamiętałam jako opuchniętego, brudnego, w postrzępionych ubraniach. Są to rzadkie przypadki, ale dla nas naprawdę bardzo budujące i motywują nas do dalszej pracy – podkreśla dyrektor lubińskiego MOPS-u.

Warto przy tej okazji obalić stereotyp, że pracownicy społeczni zajmują się tylko osobami ubogimi. W lubińskim MOPS-ie pomoc znajdują również niepełnosprawni, osoby starsze czy walczące z uzależnieniami.
– Zajmujemy osobami, które potrzebują pomocy – podkreśla Beata Lejczak-Wawrynowicz. – Pomoc społeczna na przestrzeni lat bardzo ewoluuje. Jak zaczynałam pracę, to liczyły się zasiłki, czyli pomoc finansowa, bo niestety było ubóstwo. W tej chwili naprawdę nie możemy mówić o ubóstwie. Mówimy o innych problemach społecznych, nawet już nie o bezrobociu, ale o niepełnosprawności, o problemach opiekuńczo-wychowawczych, o przeciwdziałaniu przemocy, o osobach starszych, które wymagają naszej pomocy i niezależnie od ich sytuacji finansowej my tę pomoc udzielamy – dodaje.
Każdy mieszkaniec, który chciałby dowiedzieć się czegoś więcej lub skorzystać z pomocy MOPS-u, wszelkie informacje, w tym kontaktowe, znajdzie na stronie internetowej mops.lubin.pl.





