– Nie podoba mi się, że wobec zjawiska, które jest straszne, stosuje się pojęcie rodziny dysfunkcyjnej. To nie jest żadna rodzina. Rodzina jest wtedy, kiedy ojciec i matka kocha swoje dzieci, a nie je katuje. Powinniśmy mówić o terrorze dla młodych ludzi – uważa prezydent Lubina Robert Raczyński. Przemoc w rodzinie, a ściślej szykowane zmiany w prawie, mające na celu jej ograniczenie, były tematem dzisiejszego szkolenia w Inkubatorze Przedsiębiorczości. Czy jest realna szansa na zmniejszenie patologicznych zjawisk, w których ofiarami są najczęściej dzieci?
Za nieco ponad miesiąc, bo 22 czerwca wejdzie w życie nowelizacja ustawy o przemocy domowej. Zdaniem prawodawców, zmiana jest rewolucyjna. – „Bestialskie morderstwo” małego Kamilka z Częstochowy pokazuje, że przyjęcie nowych przepisów było absolutnie konieczne – mówiła niedawno Anna Schmidt, wiceminister rodziny i polityki społecznej.
Takiej pewności jak przedstawicielka rządu nie miał natomiast prowadzący dzisiejsze szkolenie Piotr Piskozub, radca prawny i wykładowca na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
– Trudno powiedzieć, jaki będzie efekt. Na pewno pojawi się więcej niebieskich kart i więcej obowiązków dla służb. Założenie ustawodawcy jest takie, że jeśli będzie szerszy zakres ustawy to służby będą mogły reagować w większej liczbie przypadków. Pojawia się jednak pytanie, czy w świetle tak dużej liczby obowiązków, które obciążają służby, zwiększenie liczby niebieskich kart nie doprowadzi do tego, że te najbardziej drastyczne sytuacje nie zostaną zauważone? – pyta retorycznie.
– Dlatego jestem pełen obaw, jak ta ustawa będzie funkcjonować w praktyce. Możliwości może i będą większe, ale nie idą za tym środki i zaplecze instytucjonalne. Doskonałym przykładem jest odebranie dziecka. Owszem, pracownicy socjalnie będą mieli większe możliwości w tym zakresie, ale nikt nie odpowiada nam na pytanie, co z nimi później robić. Nie ma miejsc w placówkach, w szpitalach psychiatrycznych czy w różnych formach pieczy zastępczej. Jest to dobry krok, ale brakuje drugiego elementu – zauważa ekspert.
W spotkaniu wzięło udział około 50 osób, głównie przedstawicieli wszystkich służb ustawowo zajmujących się przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie, czyli m.in. pracowników ośrodka pomocy społecznej, policji, oświaty, ochrony zdrowia czy gminnej komisji rozwiązywania problemów.
– Tematyka szkolenia koncentruje się na ważnych zmianach dotyczących ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, które wejdą w życie 22 czerwca i które wprowadzają szereg nowych obowiązków, głównie dla pracowników socjalnych i policji. W założeniu ustawodawcy mają one zwiększyć poziom bezpieczeństwa w rodzinach i ograniczyć problemy przemocowe – informuje.
Swoje zdanie na temat przemocy w rodzinie wyraził również prezydent Lubina Robert Raczyński, pod którego patronatem zorganizowano to wydarzenie.
– Nie podoba mi się, że wobec zjawiska, które jest straszne, stosuje się pojęcie rodziny dysfunkcyjnej. To nie jest rodzina. Rodzina jest wtedy, kiedy ojciec i matka kocha swoje dzieci, a nie je katuje. Staramy się działać z wyprzedzeniem. Mamy te środowiska zidentyfikowane, wiemy, gdzie występują. 90 procent zjawisk nie dotyczy normalnych rodzin. Tu mamy do czynienia po prostu z patologią społeczną. Mówimy o zjawiskach kryminalnych – uważa.

Szef lubińskiego samorządu zwrócił też uwagę na ważny problem, z jakim gminy borykają się od dawna.
– Chcielibyśmy mieć narzędzie, które by temu przeciwdziałało, ale miejmy świadomość, że w ciągu ostatnich 20 lat każdy rząd rozproszył i osłabił działanie samorządów, jeśli chodzi o walkę z patologią. Nie chodzi o mnożenie instytucji, ale o to, żeby były one silniejsze i skuteczniejsze. Skończmy z tą biurokracją – zaznaczył prezydent.
Fot. BM