To jeszcze psikus czy już wandalizm?

869

Halloween od dawna budzi wiele kontrowersji. Jedni uważają je za pogański zwyczaj, które kłóci się z wiarą w Boga, dla innych to po prostu dobra zabawa połączona z przebierankami. Ale na forach w naszym mieście zawrzało, kiedy okazało się, że dzieci zbierające cukierki przekroczyły granicę. Psikusem były dla nich jajka rozbite na elewacji domów czy petardy rzucane w inne grupy…

Jedni zabawnie, inni strasznie… Przebrania są różne, ale jak przekonują zwolennicy halloween – tutaj chodzi wyłącznie o dobrą zabawę. Przebrane dzieci, często także młodzież, pukają do domów i zbierają słodycze. „Cukierek albo psikus” oznacza, że ci, którzy słodyczy nie mają, muszą się liczyć z psikusem. Ale czy rzeczywiście muszą?

– Pojechałem do rodziny, zostawiłem kartkę, że nikogo nie ma w domu. Mimo to, po powrocie okazało się, że na elewacji mamy rozbite jajka. Mamy dzieci, uważam, że zbieranie cukierków to fajna zabawa, ale nie na siłę. Nikt nie musi otwierać drzwi, to nie jest żadne polskie święto. Rozumiem też psikusy, ale to już jest wandalizm – podkreśla jeden z lubinian.

Okazało się, że po halloween na wielu domach w Lubinie pojawiły się jajka na elewacjach domów bądź na drzwiach wejściowych do klatek schodowych. Straty mogą sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

– Zaschnięte jajko bardzo trudno zmyć jest z elewacji. Uważam, że tutaj granica została mocno przekroczona. Psikusem może być posmarowanie klamki kremem do rąk, ale nie niszczenie cudzego mienia – zauważa lubinianin.

Wielu lubinian o aktach wandalizmu pisze też w mediach społecznościowych. Komuś zniszczono ogrodzenie, inna z internautek wskazuje, że w Osieku dzieci rzucały petardami w inne grupy zbierające cukierki. – Cud, że nikt tutaj nie ucierpiał – podkreśla, apelując jednocześnie do rodziców, by rozmawiały ze swoimi dziećmi. – Wskażmy im, gdzie jest granica – dodaje.

Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na inny aspekt – jeśli już otwieramy drzwi dzieciom, zbierającym cukierki, zachowujmy się odpowiedzialnie. To, o czym od dawna mówi się w ogólnopolskich mediach – igły w cukierkach – wydarzyło się też u naszych sąsiadów. Urząd gminy w Prochowicach opublikował na swoim facebooku komunikat, w który poinformowano, że w słodyczach w ich gminie były właśnie igły.

„To nie jest żart, to skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne zachowanie, które mogło skończyć się tragicznie. Gdyby dziecko połknęło taką szpilkę, mogłoby dojść do poważnych obrażeń układu pokarmowego, przebicia narządów wewnętrznych, a nawet zagrożenia życia. Prosimy wszystkich rodziców i opiekunów, aby dokładnie sprawdzili cukierki i słodycze, które dzieci przyniosły po halloween. Nie ryzykujcie – jeśli macie jakiekolwiek podejrzenia co do pochodzenia słodyczy, nie podawajcie ich dzieciom! Apelujemy również do rozsądku – jeśli ktoś uznaje halloween za coś nieodpowiedniego, nie musi brać w nim udziału. Ale nikt nie ma prawa narażać cudzych dzieci na niebezpieczeństwo”

– czytamy w komunikacie.

 

Sprawa zostanie zgłoszona odpowiednim służbom.


POWIĄZANE ARTYKUŁY