To jest wojna! Lubin znów wychodzi na ulice

7374

Niektóre są bardzo młode i decyzja o macierzyństwie wciąż jest przed nimi. Inne założyły już swoje rodziny, są młodymi mamami. Ale w ich gronie są również babcie, które myślą o losie swoich wnucząt. Zresztą nie tylko panie, bo w działaniach wspierają ich też panowie – wszystkich łączy wspólny cel – nie godzą się z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, który niemal zupełnie zakazuje w Polsce aborcji, nawet, jeśli dziecko zaraz po porodzie miałoby umrzeć. – Chcemy mieć wybór – podkreślają lubinianki, które podobnie jak Polki w innych miastach, jutro ponownie wyjdą na ulice.

Protesty, a właściwie marsze i spacery wkurzonych kobiet, ruszyły już w ubiegłym tygodniu, kiedy Trybunał Konstytucyjny ogłosił, że aborcja – bez względu na stan rozwijającego się płodu – jest niekonstytucyjna. Lubinianki również zaczęły głośno wyrażać swój sprzeciw. Początkowo zebrały się w rynku w kameralnym gronie. Z plakatami, ubrane na czarno, z czarnymi parasolkami. Z dnia na dzień grono osób, które chcą walczyć o prawa kobiet, jest w naszym mieście coraz większe. Dziś (27 października) o godzinie 16 wyruszą sprzed fontanny koło lubińskiej galerii w kierunku rynku.

Wiele z nich nie przebiera w słowach, plakaty i afisze pełne są też wulgaryzmów. – Bo w takiej sytuacji nerwy człowiekowi już puszczają. To już nie jest protest, to jest wojna – mówi jedna z lubinianek, która zaangażowała się w akcję. – Mam dwie córki, nie mogę pozwolić, by ciąża byłą dla nich piekłem. Mają urodzić chore maleństwo, które umrze zaraz po porodzie? Moje dzieci mają cierpieć, wnuki mają cierpieć, bo ktoś sobie tak wymyślił?! Nie możemy na to pozwolić! – mówi zdecydowanie.

W środę (28 października) o godzinie 17 lubinianie spotykają się w rynku. Mówią, że będzie to spacer osób, które mają dość odbierania praw kobietom! „Protestujemy przeciwko bestialstwu, jakim jest zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci, które ciężko chore, nie przeżyją nawet kilku dni” – podkreślają.

Dołączyć może każdy. Najlepiej zaopatrzyć się w jakiś plakat lub banner, wziąć ze sobą znicz, czarny parasol lub wieszak – symbol zakazanej aborcji. Podobne marsze odbędą się w całym kraju. – Aż do skutku – podkreślają zdeterminowane lubinianki.


POWIĄZANE ARTYKUŁY