Od wyboru do koloru – byliny, kwitnące kwiaty doniczkowe, drzewka i krzewy. A do tego rękodzieło, chleb, wędliny, miody, czy zapiekanki na większy głód – park Leśny jest dziś pełen wystawców i zwiedzających. A wszystko to w ramach Festiwalu Kwiatów i Roślin, który trwał dwa dni – od 30 kwietnia do 1 maja.
W tym roku wystawców jest znacznie więcej, niż rok temu, kiedy to festiwal po raz pierwszy odbył się w parku Leśnym.
– W sumie jest ich prawie 70, także gama roślin i artykułów ogrodowych jest bardzo szeroka. Pogoda też nam dopisała – przyznaje Joanna Kulik z Muzeum Historycznego w Lubinie. – Festiwal podzieliliśmy na strefy: kiermaszową, gdzie można kupić kwiaty czy rękodzieło, gastronomiczną, gdzie można zjeść obiad, wypić kawę i zjeść coś słodkiego, strefę zabaw dla dzieci z dmuchańcami, trampolinami i kucykami oraz warsztatową – wylicza.
Przedstawiciele firmy MPM Flowers przyjechali do Lubina aż z Krakowa. Importują rośliny doniczkowe z Holandii, a później sprzedają je m.in. na tego typu festiwalach. – Jeździmy po wystawach w całej Polsce, w tym roku zdecydowaliśmy się też przyjechać do Lubina. Jesteśmy tu pierwszy raz, jeśli sprzedamy wszystkie kwiaty, z pewnością jeszcze wrócimy – śmieje się Mateusz Leśniak z MPM Flowers. – Mamy w ofercie wiele ciekawych roślin – jak choćby kurkuma, wieloletnia roślina kwitnąca do późnej jesieni. Może zdobić nasz salon, ale może też taras. Mamy palmy, idealnie pasują do dużych przestronnych salonów. Do tego kalie, azalie, u nas jest bardzo kolorowo – wylicza.
W czasie, kiedy w centralnej części parku trwa kiermasz, w grodzie słowiańskim organizowane są warsztaty. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się zajęcia z tworzenia bukietów z warzyw. Poprowadzili je członkowie Fundacji Plastformers.
– Wykorzystujemy marchewkę, limonkę, papryczkę, rabarbar, imbir, jabłka, pietruszkę. Zainteresowanie jest bardzo duże, właściwie wszystkie produkty już nam się rozeszły – przyznaje Yauheniya Chubarava.
Pani Yauheniya dodaje, że zamiast bukietów jadalnych pracownia zamierza wkrótce skupić się na innym projekcie – tworzeniu wianków, które można posadzić.
– Panna młoda idzie w takim wianku do ślubu, a później rośliny, z których był zrobiony, może zasadzić w ogrodzie. Tym samym będzie miała taką oryginalną pamiątkę ślubu. Taki wianek jest zrobiony z sukulentów, rozchodników i rojników – wylicza.
W grodzie słowiańskim można się też nauczyć tkania, a konkretnie robienia krajki. – Dawniej krajki robione je z czystej wełny, która była bardzo cieniutka, w naturalnych kolorach, bo tylko takie były dostępne. Służyły jako pasy ozdobne, żeby chłopskie ubranie było bardziej odświętne – opowiada Monika Splotka, o której więcej można dowiedzieć się na stronie splotka.pl – Zrobienie takiej pełnej krajki 2-metrowej, wraz z założeniem osnowy, zajmuje mi 1,5 godziny, dla osób, które dopiero się uczą to może być nawet 3 godziny. Jestem osobą dosyć żywiołową i bardzo niecierpliwą, ta praca pozwala mi się wyciszyć, więc można przyjąć, że robienie krajki ma też działanie terapeutyczne – dodaje.
Do czego można dziś wykorzystać taką krajkę? – Może być paskiem do spodni, ale też paskiem do torebki czy do aparatu – zauważa kobieta.
Fot. BM