Kilka tysięcy osób wzięło udział w Orszaku Trzech Króli, który dziś przeszedł ulicami Lubina. Choć to wydarzenie odbyło się w naszym mieście już po raz ósmy, to tym razem w zupełnie nowej, odświeżonej formule. Inna była zarówno trasa, jak i scenariusz.
Dziś barwne i radosne korowody przeszły ulicami ponad 870 miast w całej Polsce, a także 21 poza jej granicami. Ich uczestnicy w ten sposób celebrują dzień Objawienia Pańskiego, nazywany świętem Trzech Króli.
Tradycja Orszaków Trzech Króli narodziła się w Polsce w 2008 roku. Lubin przyłączył się do tej inicjatywy osiem lat temu i z roku na rok tutejszy Orszak Trzech Króli się rozrasta. Dziś w pochodzie wzięło kilka tysięcy lubinian, a także mieszkańców okolicznych miejscowości.
Tym razem jednak organizatorzy lubińskiego Orszaku postanowili zaskoczyć i przygotowali zupełnie nowy scenariusz wydarzenia. Na początek zmienił się kościół, w którym odprawiona została msza święta poprzedzająca przejście Orszaku. Odbyła się ona nie jak do tej pory w świątyni pw. św. Jana Bosko, a pw. Matki Bożej Częstochowskiej.
Po mszy wszyscy spotkali się na rynku. Tu pojawiła się Maryja – jeszcze brzemienna – wraz z Józefem, a także trzej królowie Baltazar, Melchior i Kacper.
– W tym roku Maryje są dwie – przyznaje Agata Słota, uczennica Szkoły Podstawowej nr 14, która odgrywała pierwszą z nich.
– Tak było łatwiej ze względów organizacyjnych – dodaje towarzyszący jej Józef, czyli Krzysztof Kandut.
Po spotkaniu z Maryją i Józefem oraz powitaniu trzech króli Orszak wyruszył zupełnie nową trasą do hali widowiskowo-sportowej. Po przejściu przez bramę do nieba dotarł do betlejemskiej stajenki. Tu na wszystkich czekało widowisko przygotowane przez organizatorów, które przypomniało wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat opisane w Ewangelii.
Było też wspólne śpiewanie kolęd i pastorałek, a szejk Baltazar, cesarz Melchior III i król Kacper złożyli dary maleńkiemu Jezusowi. Podarki wręczyli mu także przedstawiciele władz miasta, powiatu i gminy wiejskiej. W stajence z prezentami pojawili się również po raz pierwszy pastuszkowie-górale.

Tym razem Jezusa odegrał roczny Julek, który świetnie się przy tym bawił. Dla jego rodziców – Doroty i Łukasz Mielniczuk z Rudnej – nie był to jednak debiut w roli świętej rodziny podczas lubińskiego Orszaku. Dwa lata temu zagrali Maryję i Józefa wraz ze starszym bratem Julka – Jankiem. Dziś Janek również towarzyszył rodzicom, ale już w zupełnie innej roli. W stajence w stroju aniołka pojawiła się też siostra chłopców Alicja.
– Baliśmy się, że dla Julka to będzie męczące – hałas, mocne światło. Ale wygląda na to, że niepotrzebnie – mówi pani Dorota.
Julek rzeczywiście cały czas się uśmiechał i włączał w to, co działo się na scenie. Z ciekawością zaglądał do koszyków z darami pozostawionych przez górali. Chętnie pozował też z całą rodziną do zdjęć.