Tłoczno i świątecznie

20

– Zbliżających się świąt nie widać na dworze, więc przynajmniej tutaj jest bardzo świątecznie – zauważa słusznie Agnieszka Demczuk, której syna Nikodem jest jednym z wielu dzieci, jakie występują dziś na scenie Muzy podczas Lubińskiego Betlejem. Wokoło biega mnóstwo małych i większych aniołków, pasterzy, Mikołajów, są i Maryje oraz Józefowie. Każdemu towarzyszą rodzice, dziadkowie, rodzeństwo… Coroczna impreza jak zwykle przyciągnęła tłumy lubinian.

– Tak dużo występujących, odwiedzających i stoisk na kiermaszu chyba jeszcze nie mieliśmy – cieszy się Elżbieta Miklis, jedna z organizatorek Lubińskiego Betlejem. – W tym roku w holu Muzy rozstawiło się aż 40 stoisk. Na scenie zaś wystąpią dziś trzy żłobki, jedenaście przedszkoli i trzy szkoły podstawowe. Mamy też solistów, a od godziny 16 będziemy wspólnie kolędować w Klubie pod Muzami. To zupełna nowość, jeszcze tak wspólnie nie śpiewaliśmy – dodaje.

W dużej sali Muzy tłok, rodzice ustawiają się pod sceną, żeby utrwalić występy swoich pociech. Każda dzisiejsza prezentacja, krótsza czy dłuższa, była okupiona ciężką pracą. – Przygotowywaliśmy się do tego występu przez dwa tygodnie – mówią Katarzyna Pękał i Ewa Kuc z Przedszkola Planeta Zdrowia, opiekunki 21-osobowej grupy czteroletnich przedszkolaków-aktorów. – Rodzice też włączyli się w prace i przygotowali kostiumy – dodają.

Znacznie dłużej, bo aż dwa miesiące do dzisiejszego wstępu przygotowywali się uczniowie Szkoły Podstawowej nr 9. Oni jednak nie śpiewali i nie tańczyli przebrani za aniołki czy Mikołaje, a przygotowali przedstawienie z morałem oparte na baśni Hansa Christiana Andersena „Dziewczynka z zapałkami”.

– W ubiegłym roku oparliśmy przedstawienie na „Opowieści wigilijnej”, w tym na „Dziewczynce z zapałkami”. Chcemy poprzez nie pokazać młodym ludziom, że warto dzielić się swoją radością i pomagać innym – mówi Joanna Grodecka, nauczycielka z dziewiątki, która wraz z Joanną Haznar pracowała nad spektaklem. – Nasze przedstawienie, w odróżnieniu od oryginalnej „Dziewczynki z zapałkami”, ma dobre zakończenie – dodaje.

Gdy młodzi aktorzy schodzą ze sceny, z gratulacjami od razu podbiegają rodzice. Pod sceną zaś ustawiają się kolejni, bo zaczyna się już następny występ.

W holu Muzy również spory tłok. Ludzie oglądają i kupują. A jest w czym wybierać. Są między innymi ozdoby świąteczne, pierniki, zabawki, obrazki czy przetwory domowe. Pani Krystyna z Lubina, na co dzień pracująca w ochronie, sprzedaje dziś bombki zrobione własnoręcznie. Ma też na swoim stoisku wyjątkową szopkę. Z nią jednak nie chce się rozstać. – Zbyt dużo pracy mnie kosztowała – aż trzy lata – mówi z uśmiechem. – Ale mogę zrobić coś na zamówienie – dodaje.

Nieco dalej można skosztować domowego ciasta przygotowanego przez lubińskich seniorów. Największym powodzeniem cieszy się oczywiście sernik, ale są też inne ciasta, między innymi marchewkowe. Do tego można napić się herbaty lub kawy. – Co roku jest tak samo. Ciasto znika w mgnieniu oka – mówi pani, która podaje dziś smakołyki. Gdy rozmawiamy, co chwilę podchodzi ktoś dziękując i pytając o przepis na sernik lub inne ciasto.

Lubińskie Betlejem to już tradycja w naszym mieście. Organizowane jest cyklicznie od 2008 roku, zawsze tuż przed Bożym Narodzeniem.


POWIĄZANE ARTYKUŁY