Od tego roku każdy, kto ma duże mieszkanie i zbierze
co najmniej trójkę dzieci, może założyć alternatywne przedszkole, a gmina
dopłaci mu do każdego wychowanka. 1 stycznia weszło bowiem w życie
rozporządzenie ministra edukacji dotyczące organizowania i sposobu działania
alternatywnych form wychowania przedszkolnego.
Ministerstwo podkreśla, że rozwiązanie to jest
korzystne dla gmin, ponieważ utrzymanie dziecka uczęszczającego do
alternatywnego przedszkola jest tańsze niż dziecka chodzącego do publicznego
przedszkola. Gmina za jednego malucha korzystającego z alternatywnej formy
wychowania przedszkolnego zapłaci minimum 40 proc. tego, co daje na dziecko w
zwykłym przedszkolu. Ponadto alternatywne formy wychowania przedszkolnego
zwiększą dostępność edukacji
przedszkolnej dla dzieci mieszkających na wsiach oraz stworzą szansę dla tych
najmłodszych, dla których zabrało miejsc w przedszkolach publicznych.
– Pomysł jest bardzo dobry, ale nie na miasto Lubin –
stwierdza Ryszard Zubko, kierownik Wydziału Oświaty w lubińskim Urzędzie
Miejskim. – U nas jest wystarczająca liczba przedszkoli. Wszystkie są na dobrym
poziomie. A trzeba też pamiętać, że wkrótce sześciolatki zamiast do przedszkoli
pójdą do szkół.
Aby założyć alternatywne przedszkole, wystarczy
bezpieczne pomieszczenie w mieszkaniu lub domu jednorodzinnym, zaświadczenia z
sanepidu i straży pożarnej, opiekun z uprawnieniami pedagogicznymi oraz minimum
trójka maluchów. Zajęcia nie muszą odbywać się codziennie, przedszkole może
funkcjonować jedynie w wybrane dni tygodnia. Rodzice posyłający swoje pociechy
do alternatywnego przedszkola muszą napisać oświadczenie, że będą one
uczęszczały na zajęcia właśnie do tej placówki.
Jeśli chcący prowadzić alternatywne przedszkole spełni
wszystkie wymienione w rozporządzeniu ministra edukacji warunki, gmina musi
zapłacić za każde dziecko uczęszczające do takiego przedszkola. Obecnie Urząd
Miejski za jedno dziecko w publicznym przedszkoli płaci 581 zł. O tym ile
konkretnie alternatywne przedszkola dostaną na dziecko, zdecydują radni. Jeśli
oczywiście znajdą się chętni na prowadzenie takich placówek.
Marta Czachórska
fot. źródło: www.google.pl