„Te podwyżki są skandaliczne”. Przedsiębiorcy boją się o przyszłość

4761

Teraz za prąd płaci 400 zł więcej niż przed rokiem o tej samej porze. Musiało się odbić na cenach sprzedawanych przez nią potraw, tym bardziej, że w górę poszły też wynagrodzenia i opłaty za gaz. Jednak prawdziwych podwyżek spodziewa się dopiero od stycznia. Z tego powodu, podobnie jak wielu innych przedsiębiorców branży gastronomicznej, obawia się odpływu klientów i tego, czy nadal będzie w stanie utrzymać swój biznes. W jej przypadku jest to pizzeria, którą prowadzi już od 11 lat.

Fot. ilustracyjne (Pixabay.com)

Inflacja w Polsce bije kolejne rekordy. W październiku wyniosła ona prawie 7 procent, co jest najwyższym wynikiem od 20 lat. Warto zauważyć, że mówimy tu o oficjalnej inflacji mierzonej przez Główny Urząd Statystyczny. Jednak według wielu analityków finansowych, realny wzrost cen w gospodarce może być dwukrotnie, a nawet trzykrotnie wyższy. Chleb, masło, mięso, warzywa, paliwo czy wspomniana energia elektryczna – w ostatnim roku podrożało niemal wszystko. Każdego dnia odczuwają to zarówno indywidualni konsumenci, jak i przedsiębiorcy, a szczególnie ci, którzy zużywają dużo prądu.

– Teraz płacę ponad 2100 zł zł miesięcznie za prąd. To około jedną czwartą więcej niż rok temu. Szukanie sposobności zmiany pieców na opalane drewnem są nikłe, ponieważ odchodzi się od tego z uwagi na ochronę środowiska. Nie mamy też alternatywy, żeby posiłkować się czymś innym. Owszem, możemy kupić nowoczesne piece gazowe, ale one kosztują 30 tys. zł i więcej. Tych kosztów oczywiście nam nikt nie zwróci – mówi właścicielka pizzerii w Lubinie.

W ostatnim roku została zmuszona podwyższyć ceny w swoim lokalu, bo, jak twierdzi, nie robiła tego wcześniej przez dwa lata. To w dalszym ciągu nie wystarcza na to, żeby się spokojnie utrzymać na rynku. – Strach podnieść cenę o złotówkę, bo nie wiadomo, czy klient to zaakceptuje. Nie chodzi przecież o to, żeby później mieć pusty lokal – podkreśla.

– Niektórzy klienci myślą, że to my sobie windujemy te ceny, bo jesteśmy pazerni. A przecież ceny produktów i energii są kosmiczne, nie wspomnę już o ciągłych podwyżkach wynagrodzeń – dodaje przedsiębiorczymi.

Nasza rozmówczyni, która wolała zachować anonimowość, uważa, że sytuacja w branży gastronomicznej zaczyna robić się dramatycznaTwierdzi, że onowego roku wzrośnie też ZUS. W jej przypadku podwyżka ta wyniesie około tysiąca złotych. Próbuje się jakoś przygotować na te trudne czasy. Już teraz jest w trakcie zmiany formy biznesu na spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością.

Fot. ilustracyjne (Pixabay.com)

– Jednoosobowe działalności gospodarcze będą naprawdę mocno obciążone. Rozważam też inne rozwiązania, by zminimalizować te koszty. Do tego prąd, koncesja na alkohol czy kolejny wzrost pensji minimalnej. Te podwyżki są skandaliczne. To powoduje, że to i tak już wykruszone grono przedsiębiorców jeszcze bardziej się będzie wykruszać – uważa.

W razie spełnienia się najgorszego scenariusza nie wyklucza nawet zamknięcia dotychczasowej działalności i całkowitego przebranżowienia się. – Żaden przedsiębiorca nie prowadzi przecież biznesu, bo kocha to robić, ale dlatego, że chce na tym zarabiać – słusznie zauważa.


POWIĄZANE ARTYKUŁY