Tak źle i tak niedobrze

32

Najpierw problemem była dziura w Rynku, teraz uporządkowanie i wyrównanie terenu. Radni miejscy, będący w opozycji do prezydenta, krytykują wydanie miejskich pieniędzy na wyrównanie placu. – Dla nas to skandal! – mówi poirytowany Krzysztof Olszowiak z PO.

 

Po niemal dwóch miesiącach od zasypania słynnej dziury, radni Marek Bubnowski, Oleg Herejczak i Krzysztof Olszowiak zaprosili dziennikarzy do Rynku, by na tle lubińskiej „bohaterki”, wyrazić swoje oburzenie.

Mimo że wcześniej apelowali do prezydenta, by zajął się uporządkowaniem terenu, dziś grożą Robertowi Raczyńskiemu konsekwencjami prawnymi.

 

– Na ten cel wydano 168 tys. zł, co jest niezgodne z budżetem. Poza tym to nie jest teren miasta, ale prywatnego inwestora – spółki Galerii Rynek. Czy każdy z mieszkańców mógłby zapuścić swój ogródek, a potem prezydent go uporządkuje – pyta ironicznie Marek Bubnowski, szef rady miejskiej.

Przy okazji radni stwierdzili, że prezydent utracił kontrolę nad Rynkiem, a miasto nie ma gospodarza. Spotkało się to z krytyką okolicznych mieszkańców, którzy przysłuchiwali się konferencji.

– Znaleźli się gospodarze! – krzyczał do radnych Dionizy Kuś. – Pamiętam dawny piękny Rynek, ale co prezydent może sam zrobić, skoro ciągle musi walczyć ze starostwem? A Platforma raz już próbowała go odwołać, może niech ośmieszą się po raz kolejny. PO dąży w Lubinie tylko do kariery – mówi wprost lubinianin.

 

Zarzutów rajców nie rozumie też Tadeusz Kielan, naczelnik wydziału infrastruktury lubińskiego magistratu.

– Prezydent widząc, że spółka nie może tam nic zrobić, wziął sprawy w swoje ręce. Miasto podpisało ze spółką stosowne porozumienie, na mocy którego wyrównaliśmy ten teren – nie ukrywa naczelnik Kielan. – Ale porozumienie zakłada też, że te pieniądze do nas wrócą, kiedy tylko inwestor rozpocznie budowę – zapewnia.

 

Naczelnik nie ukrywa też, że nie dziwi się spółce, że nie chce nic robić na tym terenie, skoro jeden urząd zachęca do realizowania inwestycji, a drugi –starostwo – wszystko blokuje. Prezydent sam musi więc zadbać o schludny wizerunek, dlatego najpierw wyrównano teren, teraz planowane jest koszenie traw.

Zdaniem radnych za przeznaczone na ten cel 168 tys. zł można by zrobić dużo więcej, np. wyremontować drogi czy wnętrza międzyblokowe. Jeden z takich terenów, co ciekawe obok zakładu zegarmistrzowskiego radnego Herejczaka, rajcy podali jako przykład miejsca do remontu.

 

Czy 168 tys. zł wystarczy na drogę? Jak wyliczają urzędnicy, kompleksowa budowa jednego kilometra drogi kosztuje 5 mln zł.


POWIĄZANE ARTYKUŁY