Ta mała iskierka walczy z białaczką. Potrzebna jest pomoc!

1197

Jej narodziny były spełnieniem marzeń całej rodziny: mamy, taty i starszego brata. Laurka stała się ich małą iskierką. Tuż przed swoimi czwartymi urodzinami źle się poczuła. Pojawiła się gorączka, która nie ustępowała… Rodzina szybko usłyszała diagnozę – ostra białaczka limfoblastyczna i natychmiastowe leczenie w Przylądku Nadziei we Wrocławiu. Rodzice malutkiej lubinianki uruchomili zbiórkę środków na leczenie.

– Tyle na nią czekałam, tak o niej marzyłam. Jest moim małym cudem. Ona musi do nas wrócić zdrowa – mówi ze łzami w oczach Dagmara Bawarczyk, mama 4-letnie Laury, jednocześnie prosząc o wsparcie internetowej zrzutki.

Laura przyszła na świat 22 czerwca 2021 roku. Wyczekana, wymarzona.

– Każda chwila z nią niosła radość i energię, która natychmiast udzielała się wszystkim wokoło. W maju nagle dostała gorączki. Przepisany przez lekarza antybiotyk nie pomógł, córeczka z trudem podniosła się z łóżka. Wykonaliśmy badania krwi i niemal natychmiast otrzymaliśmy telefon, że jej stan zagraża życiu. Wizyta w szpitalu i natychmiastowe skierowanie do Przylądka Nadziei we Wrocławiu. A tam natychmiastowa transfuzja krwi i ta straszna diagnoza: ostra białaczka limfoblastyczna – wspomina mama.

Od dwóch miesięcy pani Dagmara wraz z Laurką mieszka w klinice, a jej mąż ze starszym, 15-letnim synem, zostali w domu w Lubinie.

Mimo silnych leków, które otrzymuje Laurka, uśmiech wciąż nie schodzi z jej twarzy

– Córeczka rozpoczęła pierwszy cykl chemioterapii i wyglądało na to, że będzie dobrze, ale… Pod koniec przyjmowania leków otrzymaliśmy wyniki badań biologicznych, które ujawniły obecność mutacji genetycznej, utrudniającej osiągnięcie całkowitej remisji. To nie koniec złych wieści – Laura jest pierwszym dzieckiem w Przylądku, a czwartym w kraju, u którego zdiagnozowano ten gen. Nie ma żadnego sprawdzonego leku, musieliśmy się zgodzić na terapię eksperymentalną. Dopiero później będziemy mogli wrócić do chemioterapii, niewykluczone, że jeszcze silniejszej – przyznaje ze łzami w oczach.

Lubinianka wierzy, że jej córeczka – mimo że malutka i taka drobniutka – pokona tę straszą chorobę.

– W tym całym dramacie, który nas spotkał, Laura jest najbardziej pogodnym dzieckiem, jakie widziałam. Dzielnie znosi badania, wkłucia, wciąż jest uśmiechnięta. A tyle już przeszła… Na początku pobytu w klinice zaraziła się bakterią, przeszła sepsę, podczas zakładania portu do chemioterapii przebito jej płuco. Jest taka dzielna, musi z tego wyjść – dodaje jej mama.

Rodzina założyła zbiórkę środków w internecie na pokrycie kosztów bieżącego leczenia, dojazdy do szpitala, odpowiednią dietę i suplementację, rehabilitację, później prywatne wizyty u lekarzy specjalistów. Być może wkrótce pieniądze potrzebne będą także na leki, które nie są refundowane. Wszystko zależy od tego, jak organizm Laurki zareaguje na lek doświadczalny…

Osoby, które chciałyby wesprzeć rodzinę finansowo, mogą to zrobić TUTAJ.

– Dzięki Wam ta walka o życie i zdrowie naszej córeczki nie toczy się w samotności. Wasze wsparcie daje siłę i realną pomoc. Nadzieja choć zmęczona – wciąż się nie poddaje – podsumowują rodzice Laurki.

Fot. archiwum rodziny


POWIĄZANE ARTYKUŁY