Szukają rozwiązania na zatrzymanie przemocy rówieśniczej

72

Najpierw zwrócili się do szkół z Lubina i Bolesławca, aby podzieliły się projektami, które realizują u siebie, by przeciwdziałać przemocy rówieśniczej. A dziś zaprosili na debatę w tej sprawie uczniów, rodziców i nauczycieli. – To dopiero początek. Będziemy kręcić filmy edukacyjne dla rodziców, dzieci i nauczycieli. Powstanie również broszura skierowana do różnych grup. Żebyśmy wspólnie mogli coś robić na rzecz tego, żeby tej przemocy w naszych szkołach było jak najmniej – podkreśla Beata Zając, prezes Fundacji Wspierania Kultury Ruchu Ocelot, która realizuje właśnie przedsięwzięcie „Przeciwdziałanie przemocy rówieśniczej – realizacja projektów edukacyjnych w Lubinie i Bolesławcu”.

O projekcie Fundacji Ocelot, na który pozyskała ona dofinansowanie z Ministerstwa Edukacji Narodowej, pisaliśmy już poniedziałek:

Lubińskie szkoły podstawowe mówią „nie” przemocy rówieśniczej

– Projekt jest bardzo ważny, bo ma za zadanie przeciwdziałać przemocy rówieśniczej i cyberprzemocy w szkole. I chodzi tu głównie o działania profilaktyczne, czyli nie jak zachowywać się, kiedy już do tragedii dochodzi, tylko co robić, żeby do tych tragedii nie dochodziło – podkreśla Beata Zając, prezes Fundacji Ocelot. – Projekt składał się z dwóch modułów. Pierwszy to wyłonienie dobrych praktyk w Lubinie i Bolesławcu, które w szkołach zostały już zrealizowane. Nasi eksperci wybrali z wielu propozycji te najlepsze, oceniając je zgodnie z regulaminem. Teraz my, wiedząc już jakie praktyki można stosować, będziemy się nimi inspirować. Dzisiejsza debata jest właśnie o tym, co możemy zrobić – dodaje.

Beata Zając, prezes Fundacji Wspierania Kultury Ruchu Ocelot

Swoimi pomysłami na przeciwdziałanie przemocy podzieliło się osiem szkół podstawowych z Lubina, w tym siedem miejskich i jedna prywatna, oraz dwie podstawówki z Bolesławca. Jak mówi prezes Fundacji Ocelot, jest dużo ciekawych projektów, a dotyczą m.in. komunikacji dzieci w szkole oraz ich integracji.

– Dzieci chętnie biorą udział w różnych zajęciach pozalekcyjnych i skierowanych do nich programach. Sporo też się szkolą nauczyciele. Natomiast niestety brakuje takich działań, gdzie są angażowani rodzice. Musimy się zastanowić, jak można rodziców bardziej integrować, żeby oni w to życie szkoły chcieli się bardziej włączyć, bo tu chodzi o ich dzieci. Akcje z rodzicami są jednorazowe, nie cykliczne. Brakuje tego kontaktu – podkreśla Beata Zając. – Będziemy się wspólnie zastanawiać, co jest przyczyną – czy to jest ten pęd życia, tak dużo obowiązków – że tak trudno rodzicom się w życie szkolne swoich dzieci zaangażować. Szkoła też wychowuje i bez rodziny nie poradzimy sobie z tym problemem. Rodzice jak najbardziej są potrzebni, ale nie dorywczo, odtwórczo działający, czyli kiedy podziwiają swoje dzieci i oceniają ich wyniki edukacyjne. Potrzebni są również twórczo, żeby budowali to środowisko szkolne. I tu warto się zastanowić, jak to możemy zrobić – dodaje.

Właśnie o tym między innymi mówiono podczas dzisiejszej debaty, która odbyła się w sali audiowizualnej w lubińskim Ogrodzie Zoologicznym. Zaproszono na nią zarówno uczniów, jak i ich rodziców oraz nauczycieli, a prowadzili ją specjaliści z zakresu psychologii czy pedagogiki.

Jak mówią sami uczestnicy dzisiejszego spotkania, temat przemocy rówieśniczej nie jest łatwy, ale choćby wielość programów, jakie uruchamiają u siebie szkoły, pokazuje, że starają sobie z tym radzić. Uczniowie zaś często nie wiedzą, do kogo się zwrócić ze swoim problemem, jak to zrobić lub po prostu się wstydzą.

Artur Przyjałgowski, psychoterapeuta

– Gdybyśmy mieli taką książeczkę, którą można dać każdemu, to byśmy się z tym tematem tak długo nie borykali – mówi psychoterapeuta Artur Przyjałgowski, gdy pytamy, czy istnieje jakieś rozwiązanie problemu przemocy rówieśniczej. – Myślę, że nawiązywanie relacji, rozmawianie o tym, jest jednym z rozwiązań, a także pokazywanie dobrych praktyk, wdrażanie ich w całym systemie, przez rodziców, szkoły, nauczycieli. Można powiedzieć, że to, co jest dla uczniów najważniejsze, to jest to, żeby mogli się do kogoś zwrócić i żeby ten ktoś rozumiał o co im chodzi, żeby nie byli traktowani z góry, lekceważeni, żeby ten problem był jakoś właściwie zaadresowany – podkreśla.

Patrycja Frania, psychoterapeutka

– Chyba jako dorośli bardzo byśmy chcieli, żeby był taki przepis, natomiast to, że przemoc była i jest bardzo mocno pokazuje, że ciągle tego przepisu nie ma, mimo że wszyscy staramy się znaleźć jakieś rozwiązania – przyznaje Patrycja Frania, psychoterapeutka i trenerka pracująca z młodzieżą i rodzicami, gdy zadajemy jej to samo pytanie o przepis na rozwiązanie problemu. – Myślę jednak, że jest światełko w tunelu. Pomimo tego, że na co dzień spotykamy się z sytuacjami przemocy, to równocześnie jako dorośli, ale też ucząc dzieciaki, jak to robić, staramy się tej przemocy przeciwdziałać – dodaje, a na pytanie, czy warto rozmawiać o tym problemie bez wahania odpowiada: – Zdecydowanie tak. Widzimy to też w mediach społecznościowych, gdzie różne fundacje prowadzą bardzo różne kampanie, gdzie mówimy z jednej strony, jak przeciwdziałać, z drugiej – że doświadczanie przemocy, mimo że może budzić w nas wstyd, nie jest wstydem. Nie jest wstydem, żeby przyjść do dorosłego i powiedzieć, że coś się dzieje. Wręcz zupełnie odwrotnie, to jest ogromnym aktem odwagi, żeby przyznać się, że doświadczam, ale czasami też, żeby przyznać się, że popełniłem gdzieś albo popełniłam jakiś błąd i jestem też osobą, która tę przemoc stosuje. To są naprawdę bardzo duże akty odwagi i my do tego bardzo zachęcamy młodzież – podkreśla Patrycja Frania.

Dzisiejsza debata nie była ostatnim etapem projektu realizowanego przez Fundację Ocelot. Jak wspomniała jej prezes, powstaną jeszcze filmy edukacyjne, a także broszura, która będzie dostępna w wersji elektronicznej w internecie.

Fot. Marlena Bielecka


POWIĄZANE ARTYKUŁY