LUBIN. Do trzech lat więzienia grozi przodowemu pola z ZG Lubin Wschodni, który doprowadził do wypadku, w wyniku którego ciężkich obrażeń ciała doznał operator wiertnicy. Zdaniem miejscowej prokuratury, górnik niestarannie sprawdził przodek i nie zauważył, że w skale pozostał materiał wybuchowy.
Zdarzenie miało miejsce w marcu ubiegłego roku na oddziale G-9. Nieświadomy zagrożenia operator wiertnicy przystąpił do pracy i wtedy doszło do eksplozji materiałów wybuchowych. Oskarżony, 46-letni mieszkaniec Lubina, nie przyznaje się do winy. Tomasz M. twierdzi, że dwukrotnie sprawdzał to miejsce i nie zauważył niczego niepokojącego.
– Jego wyjaśnienia stoją w sprzeczności do zeznań sztygara, który widział, że w skale pozostawały resztki materiału wybuchowego – informuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Śledztwo wykazało, że oskarżony miał obowiązek sprawdzenia przodka przed przystąpieniem do robót górniczych. Tymczasem nie zabezpieczył i nie oznakował resztek po otworach pozostałych po odstrzale, tzw. fajek, i dopuścił do wiercenia, pomimo ewidentnego występowania zagrożenia ze strony niewypałów.
Zaniedbanie to doprowadziło do detonacji niewypału oraz wyrzucenia skał do wyrobiska. Na skutek wybuchu pokrzywdzony górnik doznał licznych, bardzo ciężkich obrażeń ciała stanowiących chorobę realnie zagrażającą życiu.
Zdaniem powołanego w sprawie biegłego z zakresu bhp, bezpośrednią odpowiedzialność za zaistnienie wypadku ponosi oskarżony. Ponadto do wypadku przyczynił się także sam pokrzywdzony, ponieważ on także miał obowiązek skontrolowania przodka przed rozpoczęciem prac.
Więcej: www.lubin.pl/aktualnosci,9338,nawiercil_sie_na_niewypal.html