Bez porozumienia zakończyła się rozprawa pojednawcza pomiędzy Anną Szałaj i Bogusławą Grabowską, szefowymi szpitalnych związków zawodowych, a Barbarą Łysko, kierującą szpitalną kuchnią. Szefowa firmy Sabat oskarżyła przewodczniczące związku o pomówienie. – Działałyśmy w obronie praw pracowniczych – mówią zgodnie kobiety.
Obie oskarżone nie zgodziły się na zawarcie porozumienia, bo jak mówią, nie czują się winne.
– Działałyśmy w ramach ustawy o związkach zawodowych, a obrona pracowników, którzy byli krzywdzeni była naszym obowiązkiem – mówią zgodnie Anna Szałaj, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej i Bogusława Grabowska, szefowa szpitalnej Solidarności. – Nie występowałyśmy jako osoby prywatne przeciw tej pani, tylko jako związkowcy, a dziś traktuje się nas jak przestępców – nie kryją rozgoryczenia.
Sprawa dotyczy pracownic zatrudnionych w firmie Sabat, która na podstawie umowy ze szpitalem, obsługuje kuchnię w ZOZ-ie. Kobiety zwróciły się do związków o pomoc, narzekając, że są szykanowane, pracują ponad normę i bez prawa do świadczeń socjalnych. Związki stanęły w obronie pracowników. Teraz przewodniczące obu organizacji związkowych zostały podane do sądu.
– Członkiem związku jestem od 1989 roku i po raz pierwszy spotykam się z taką sytuacją, żeby związkowca podać do sądu za to, że bronił pracowników – mówi wprost Bogusława Grabowska.
Oskarżycielka, Barbara Łysko, odmawia komentarza. Jedynie szefowe związku zdradzają, że kierująca firmą Sabat domaga się od nich przeprosin i wpłacenia 3 tys. zł na rzecz Integracyjnego Domu Dziecka, które ma utworzyć starostwo.
Czytaj również: www.lubin.pl/aktualnosci,9495,bo_krokiety_byly_niesmaczne.html