Potrzeba ich co najmniej 25, ale im więcej, tym oczywiście lepiej – wolontariusze z naszego regionu szykują się do tegorocznego finału charytatywnej akcji Szlachetna Paczka. Nie ma znaczenia miejsce zamieszkania – w ekipie znajdzie się zajęcie dla każdego.
Szlachetna Paczka dociera do rodzin, które do poprawy swojej sytuacji potrzebują pozornie niewiele. Bywa, że wystarczy odzież, lekarstwa lub kuchenka mikrofalowa. Akcja ma pomóc osobom w trudnej sytuacji rozwiązać określone problemy, a nie zaspokoić bieżące potrzeby. Bywa jednak, że problemów jest tak dużo, że do zrobienia kroku naprzód potrzeba więcej niż wolontariusze są w stanie zebrać. Wówczas wystarczy nawet niewielki gest.
– Najbardziej w pamięci utkwiła mi rodzina, w której było dwóch małych chłopców. Początkowo byli bardzo nieufni, ale w końcu przekonali się do nas i przy kolejnej wizycie nie chcieli wypuścić z domu – wspomina Paulina Szukała, wolontariuszka z Lubina. – Serce mi się krajało, bo te dzieci cieszyły się z… herbaty.
Lubińska koordynatorka Klaudia Biernacik już oszacowała, że w tym roku potrzeba przynajmniej 25 ochotników, ponieważ prowadzonemu przez nią rejonowi podlegać będą też Ścinawa i Polkowice. Pracy będzie więc mnóstwo. Ale wszyscy uczestnicy Szlachetnej Paczki są zgodni, że ten wysiłek warto podjąć.
– To wyjątkowe uczucie, gdy coś się robi dla kogoś bezinteresownie. Pojawia się poczucie, że nasze działanie ma wielki sens. Stajemy się wtedy po prostu dobrymi ludźmi i w pewnym sensie bogatszymi – opowiada Paulina Szukała, która w akcji weźmie udział po raz drugi. W październiku urodzi dziecko, ale z wolontariatu rezygnować nie zamierza i wierzy, że będzie pomagać kolego aż do grudniowego finału akcji.
Lubinianie szukają wolontariuszy, a główna kwatera Szlachetnej Paczki rozgląda się jeszcze za koordynatorem w Głogowie. Jeśli ktoś jest zainteresowany udziałem w tej wyjątkowej kampanii – w jakiejkolwiek roli – może zgłaszać się za pośrednictwem strony internetowej akcji.
Fot. Szlachetna Paczka – rejon lubiński
