LUBIN/KRAJ. Dane Najwyższej Izby Kontroli są zatrważające. Aż co piąte dziecko w Polsce jest otyłe, a co czwarta szkoła w kraju oferuje dzieciom obiady niezgodne z zaleceniami dietetyków. Czy szkolne sklepiki wciąż propagują niezdrowe produkty? Wzięliśmy pod lupę kilka szkół podstawowych z powiatu lubińskiego.
– Kilka lat temu na wniosek rady rodziców wyeliminowaliśmy większość niezdrowych produktów ze szkolnego sklepiku – wyjaśnia Bernadeta Krug, dyrektor Zespołu Szkół Integracyjnych w Lubinie.
Zamiast chipsów i coli na sklepikowych półkach pojawiło się wiele ekologicznych produktów, między innymi świeże owoce, kanapki i niegazowana woda mineralna. – Mimo dbania o zdrowe zaopatrzenie sklepików, boimy się całkowitej eliminacji słodyczy. Wychodzę z założenia, że jeśli uczeń będzie chciał zjeść coś słodkiego, to i tak pójdzie do Biedronki, która jest tuż za rogiem. Wolę, żeby kupił batonik lub chipsy w szkole – dodaje dyrektor i zapewnia, że wszystkie niezdrowe produkty występują w niewielkich ilościach.
![]()
Uczniowie tej szkoły przy każdej okazji są też uświadamiani o skutkach zbyt częstego spożywania niezdrowych produktów, na przykład podczas prelekcji wygłaszanych przez pielęgniarkę – W szkole wydawane są obiady zgodne z zaleceniami dietetyków. Co tydzień obchodzimy „marchewkowe środy”, które zainicjowała nasza higienistka. Nauczyciele wychowania fizycznego opracowali szczegółowy program wzmacniania kości dzieci. Oprócz tego uczniowie uczestniczą w akcji „Owoce i warzywa” oraz „Szklanka mleka” – wylicza Bernadeta Krug.
Mimo licznych działań podejmowanych przez szkołę, zdarzają się otyli uczniowie. – Jest to rzeczywiście jeden z poważniejszych problemów w dzisiejszych czasach. Dzieciom brakuje ruchu – podsumowuje dyrektor szkoły.
Niezdrową żywność ze sklepiku stara się też eliminować Szkoła Podstawowa nr 3 ze Ścinawy.
– Dyrektor placówki osobiście sprawdza asortyment sklepiku. Poza tym dość często mamy kontrole sanepidu, ponieważ istnieją przepisy określające typ produktów, jakie można sprzedawać w szkole – tłumaczy Marta Bożych, sekretarz Szkoły Podstawowej nr 3 w Ścinawie.
Ścinawska podstawówka propaguje wszelkiego rodzaju sporty. – Najważniejsze, by dzieci często się ruszały – podsumowuje sekretarz.
W sklepiku Szkoły Podstawowej nr 10 w Lubinie nie znajdziemy ani jednego niezdrowego produktu. – Cały asortyment jest poddawany szczegółowej kontroli, a nasza stołówka funkcjonuje już od 30 lat – zapewnia Marzena Lenczak, kierownik gospodarczy tej placówki.
W Zespole Szkół Sportowych dzieci również nie mają dostępu do niezdrowej żywności. – Codziennie wydajemy uczniom dwudaniowe obiady. Niezdrowe przekąski wyeliminowaliśmy już kilka lat temu – mówi Małgorzata Malik, kierownik gospodarczy szkoły.
– Problem otyłych dzieci jest problemem globalnym. Nasi uczniowie, którzy dziennie mają dwie godziny wychowania fizycznego, nie są aż tak narażeni na otyłość. Co nie znaczy, że w ogóle ich to nie dotyczy. Zdarzają się pojedyncze przypadki osób z nadwagą – tłumaczy Janina Żabska, pielęgniarka w ZSS w Lubinie.





