Nie ma żadnego systemu oceniania czy lekcji. Dzieci, w różnym wieku, nie są dzielone rocznikowo. Co więcej, same wybierają sobie zajęcia, a ich głos jest równie ważny, co głos nauczyciela. Edukacja demokratyczna pojawi się w naszym powiecie po raz pierwszy.
Wolna edukacja, czy edukacja demokratyczna to pojęcia, które w Polsce wciąż mówią niewiele. Inaczej jest na świecie, bo omawiany sposób nauczania wykorzystywany jest zarówno w Europie np. w Niemczech czy Holandii, jak i w Stanach Zjednoczonych. I to z powodzeniem. W tej chwili na całym świecie funkcjonuje ponad 200 szkół demokratycznych. Choć przybytków edukacji co roku przybywa, u nas wciąż jest to temat słabo rozpowszechniony.
– O zainteresowaniu możemy wówczas mówić, gdy odbiorca wie, że jest możliwość wyboru dla dziecka innej edukacji niż systemowa. Niestety ta świadomość wśród rodziców obecnie jest bardzo niska – mówi Monika Erkens, mama czwórki dzieci, założycielka Wolnej Edukacji w Bolanowie koło Lubina. – Inicjatywą chcemy wskazać, że jednak można inaczej podejść do edukacji własnych dzieci – dodaje.
Edukacja demokratyczna odbiega od przyjętych standardów. Dzieci poznają świat i nabywają wiedzę przede wszystkim samodzielnie. W szkołach stwarza się sprzyjające warunki rozwoju dla dziecka poprzez przygotowanie bogatej oferty. Jej wybór pozostawia się właśnie dzieciom. Nie ma ocen czy typowych lekcji. Rola nauczycieli może opierać się na rozbudzaniu ciekawości dziecka, inspirowaniu go i służeniu wiedzą, jednak nie na podejmowaniu decyzji.
– W wielkim uproszczeniu to dziecko sobie wybiera zajęcia, na których chce się uczyć. Współdecyduje o wszystkim, co się wokół niego dzieje, jego głos jest tak samo ważny jak głos nauczyciela. W warunkach polskich dzieci muszą także się przygotować do egzaminu z podstawy programowej – opowiada Monika Erkens.
Nie ma sprawdzianów, oceniania. Są za to wspólne rozmowy i wyciąganie wniosków. Model nauczania może być też szansą na efektywną pracę z tzw. trudną młodzieżą. W tej chwili rozpowszechnianiem i pomocą w organizowaniu szkół demokratycznych w Polsce zajmuje się organizacja non-profit Edukacja Demokratyczna.
Aby dziecko mogło do takiej formy edukacji przystąpić, musi być zapisane do systemowej szkoły, a tam otrzymać zezwolenie dyrektora na edukację pozaszkolną.
Wśród wymienianych wad zwolennicy tego rozwiązania wybierają tylko jedną – placówki, które proponują wolne nauczanie oferują je w Polsce odpłatnie.
Ile dzieci korzysta z tego rozwiązania – póki co, nie wiadomo. W całym kraju takich placówek jest kilka, głównie w okolicach Warszawy, ale stale przybywają następne. Między innymi ta w Bolanowie koło Lubina.
– Jest to projekt dla rodziców, którzy dojrzeli, aby zaufać własnemu dziecku, że to ono wie najlepiej czego od życia chce i jak chce zdobywać wiedzę – przekonuje Erkens.
Czy edukacji demokratycznej należy się obawiać? – Ze względu na nasze przyzwyczajenia pewnie tak. Wolna edukacja jest tylko wyborem, żyjemy w wolnym kraju i rodzice powinni ten wybór mieć – dodaje.