Chaos w polskim prawodawstwie zdaje się sięgać zenitu: dziś nie będzie godziny policyjnej, ale Polaków obowiązuje zakaz przemieszczania się w określonej porze. Co grozi obywatelowi, którego patrol zatrzyma na ulicy w sylwestrowo-noworoczną noc?
21 grudnia ukazało się rozporządzenie, które zakazuje Polakom przemieszczania się od godz. 19 dzisiaj do jutra, do 6 rano. W tym czasie poza domem mogą znaleźć się osoby w drodze z i do pracy, wyprowadzające psa na spacer lub idące na niezbędne zakupy, np. do apteki. Na sylwestrowych przyjęciach w domu mogą być gospodarze plus pięciu gości. Do tego limitu nie wlicza się osób zaszczepionych przeciwko COVID-19.
Kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że rząd nie wprowadza godziny policyjnej w sylwestra, a jedynie apeluje o pozostanie w tym czasie w domach i zabawę w kameralnym gronie. Do formalnego wprowadzenia godziny policyjnej konieczne byłoby ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, a tego rząd unika od początku epidemii, mimo że wywróciła ona życie społeczne i gospodarcze do góry nogami.
Tymczasem przedstawiciele rządu, w tym szef kancelarii premiera Michał Dworczyk i minister zdrowia Adam Niedzielski, jasno zapowiadają, że wszystkim, którzy złamią zakaz wychodzenia z domu bez istotnych powodów, grożą surowe sankcje: do 1 tys. zł policyjnego mandatu i nawet 30 tys. zł kary nakładanej przez sanepid i natychmiast egzekwowanej. Za podstawę wystarczającą do zamknięcia Polaków w domach Dworczyk wskazuje ustawę z 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.
Legislacyjny bałagan skomentował konstytucjonalista i wiceprzewodniczący Trybunału Stanu prof. Marek Chmaj, który w kilkunastostronicowej analizie wskazał na naruszenie m.in. konstytucyjnej zasady wprowadzania ograniczeń praw i wolności obywateli w drodze ustawy oraz pod warunkiem wprowadzenia stosownego stanu nadzwyczajnego.
„Ograniczenie ustanowione w § 26 Rozporządzenia […] stanowi w istocie czasowy, całkowity zakaz z realizacji wolności określonej w art. 52 ust. 1 Konstytucji, tj. wolności poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu”.
– czytamy w jego opinii.
Na stronie internetowej Policji Polskiej nie ma bezpośrednich odniesień do tego tematu. W komentarzu dla „Faktów” TVN sierż. szt. Mariusz Kurczyk z Komendy Głównej Policji tak skomentował sprawę: – Policjanci każdorazowo, w przypadku podejmowania przez siebie interwencji wobec sprawców wykroczeń, w sposób indywidualny podchodzą do tego typu sytuacji i sami podejmują decyzję o sposobie ich zakończenia. To może być pouczenie, to może być nałożony mandat karny, a w szczególnych przypadkach policjanci mogą skierować wniosek do sądu o ukaranie.
Co się zatem wydarzy, gdy ktoś wyjdzie na ulicę w godzinę policyjną, której nie ma, okaże się po rozmowie z funkcjonariuszami.