Czy na lubinian w parku leśnym zwanym strzelnicą czyha niebezpieczeństwo? Czy mogą zostać postrzeleni? Takiego zdania jest jeden z mieszkańców. Mężczyzna ostatnio wybrał się wraz z dziećmi na spacer, a tam… trafił na grupę trenującą strzelanie z ostrej broni. – Problem w tym, że nikt nie zabezpieczył terenu, nie było żadnej tabliczki. Każde dziecko mogło tam wbiec. Zróbcie coś z tym, nim dojdzie do tragedii – apeluje.
– Ostatnio wybrałem się z dziećmi na wycieczkę rowerową do parku. Sporo ludzi spacerowało, dzieci się bawiły, młodzież śmigała na rowerach. Istna sielanka – opowiada lubinianin. – Na obiektach strzelnicy odbywały się jakieś zajęcia, bo słychać było strzelanie. Wiec bez problemu podjechaliśmy na miejsce. O zgrozo, okazało się że w miedzy wałami młodzi ludzie z LOK-u ustawili tar
cze i ćwiczyli strzały z ostrej amunicji, lekceważąc wszelkie możliwe przepisy. Nikt nie ustawił znaków ostrzegawczych, nikt nie stał w okolicy wałów, ostrzegając przed niebezpieczeństwem. Każdy spacerowicz i każde dziecko mogło beztrosko i nieświadomie wbiegać na wały i zostać postrzelone – zauważa.
Mężczyzna zwrócił się do prowadzącego zajęcia. Podzielił się z nim swoimi obawami, a w odpowiedzi usłyszał, że owszem tabliczki kiedyś były, ale z czasem zniknęły. – I dodał, że nie ma żadnych obaw, bo strzelają doświadczone osoby. Jakie doświadczone?! To były dzieci i młodzież – denerwuje się lubinianin.
Sprawdziliśmy. Teren parku należy do miasta, jednak jego część wynajmuje LOK, który prowadzi tam zajęcia dla sekcji strzeleckiej. Jako zarządca ma nawet specjalny regulamin, który mówi między innymi o tym, że nie wolno wchodzić na teren strzelnicy w czasie prowadzonych zajęć. Mieszkańców trzeba jednak o tym poinformować, a teren zabezpieczyć, o czym też mówi regulamin.
Dlaczego w tym przypadku doszło do zaniedbań? Kto poniesie odpowiedzialność, jeśli dojdzie do jakiegoś nieszczęścia. Z zarządem klubu próbowaliśmy się skontaktować różnymi kanałami. Prezes przebywa za granicą. Odebrał wprawdzie telefon, ale rozmawiać nie chciał. W sprawie sekcji strzeleckiej odesłał nas do jej kierownika. A ten przez wiele dni nie odbierał telefonu. Teraz dowiedzieliśmy się, że przebywa na zwolnieniu chorobowym. Dostępny ma być w przyszłym tygodniu i wtedy ma nam, a przede wszystkim Czytelnikom, wyjaśnić tę sprawę.
Do tematu powrócimy.