Stres jest nieodzownym elementem naszego życia, które naturalnie przebiega w rytmie napięcia i odprężenia, mobilizacji i relaksu.

Umiarkowany poziom stresu jest niezbędny do prawidłowego rozwoju człowieka; zwany naukowo eustresem mobilizuje do działania, osiągania celów, wytrwałości, wprowadza w stan ekscytacji i fascynacji. Pomaga przezwyciężać trudności, czy kryzysy życiowe. Wiąże się z optymalnym poziomem adrenaliny i kortyzolu we krwi. Problem pojawia się, gdy równowaga w tym wymiarze zostanie zaburzona i zaczynają przeważać napięcia, które odczuwamy jako stan stresującego przeciążenia psychicznego i fizycznego. Wtedy mówimy o stresie, który nas osłabia i zabiera energię niezbędną do poradzenia sobie z wyzwaniem lub niechcianym wydarzeniem. Taki stres nazywamy dystresem.
Organizm człowieka ma wpisany w swój genotyp specjalny mechanizm przystosowawczy uaktywniający się w obliczu stresujących okoliczności, zwany reakcją walki, ucieczki lub zastygania. Ten ostatni rodzaj reakcji występuje, gdy odczuwamy silny strach i oceniamy lub wyobrażamy sobie, że nasze szanse na przeżycie – np. podczas katastrofy lub gdy usłyszymy negatywną diagnozę lekarską – są poważnie zagrożone. Wtedy następuje mimowolna, automatyczna reakcja chęci zniknięcia lub „zlania się” z tłem. Na poziomie fizycznym może dojść do omdlenia lub zwiotczenia mięśni, czemu towarzyszy często poczucie obezwładniającej bezradności i niemocy. Powyższe reakcje są spadkiem uwarunkowanym ewolucyjnie, który naszym przodkom pomagał przeżyć w sytuacji zagrożenia życia – walcząc, uciekając albo zastygając. Współczesnemu człowiekowi ta predyspozycja dobrze służy w okolicznościach, gdy trzeba działać błyskawicznie, bez namysłu np. w sytuacji zagrożenia życia. Bywa jednak przeszkodą w codziennym funkcjonowaniu, ponieważ uruchamia się automatycznie także, gdy doświadczamy czegoś nowego, nieznanego, niespodziewanego a niekoniecznie zagrażającego.
To jak radzimy sobie ze stresem, zależne jest od naszych osobowych predyspozycji i zasobów wewnętrznych m.in. samooceny, wiary we własne możliwości, optymizmu, wytrwałości. Ponadto od naszych indywidualnych stylów interpretacji stresogennych okoliczności i przekonań na temat życia w ogóle, zależy czy poziom stresu w organizmie minie czy przerodzi się w stan chroniczny. Każdy człowiek ma inną odporność na stres. Jedną osobę np. utrata pracy – po pierwszym szoku – zmobilizuje do przeprowadzenia szerszych zmian w życiu, inną doprowadzi na skraj załamania nerwowego.
Obciążający stres często towarzyszy okolicznościom nagłych zmian lub doświadczaniu trudnych sytuacji w krótkich odstępach czasu, a także trudnościom jakie pojawiają się na drodze do realizacji ważnych zadań lub celów życiowych. Dlatego dla wielu osób nawet codzienne zmiany bywają bardzo obciążające i stresujące. Pozornie mogą to być zwykłe sytuacje: rozmowa z szefem albo oczekiwanie na nią, jazda samochodem, planowany urlop, przyjęcie rodzinne podczas świąt. W takich sytuacjach poziom kortyzolu we krwi wzrasta znacząco, obciążając układ odpornościowy. Jeżeli do tego dochodzą poważne problemy życiowe (rozwód, choroba, straty, życie z osobą uzależnioną) to ilość hormonów stresu utrzymuje się w komórkach ciała na bardzo wysokim poziomie. Gdy taki stan nie zmienia się i przechodzi w stan chroniczny, nasz „mądry” organizm wysyła sygnały ostrzegawcze w postaci obniżonej energii życiowej, problemów ze zdrowiem, spadkiem nastroju czy odporności psychofizycznej. Jeżeli je ignorujemy, to zaczyna się błędne koło napięcia. Dodatkowo komplikujemy sytuację, gdy nawykowo skupiamy się na problemach zamartwiając się nimi, zamiast zająć się przyczynami problemów, ich ewentualnym rozwiązaniem lub wypracowywaniem dystansu do sytuacji. Często sami napędzamy stresogenne myślenie „pisząc” katastroficzne scenariusze.
Chroniczny stres towarzyszy osobom w rodzinie alkoholowej, w której pierwotnym stresorem jest alkoholizm, traktowany w kategoriach choroby rodzinnej. W praktyce oznacza to, że nadużywanie alkoholu przez jednego z jej członków uszkadza funkcjonowanie całego systemu rodzinnego i staje się stałym, stresogennym elementem życia. Uzależnienia chemiczne nie rozwijają się w próżni społecznej, wręcz przeciwnie są problemem społecznym i pokoleniowym. Przyjmuje się, że jedna uzależniona osoba jest przyczyną cierpienia co najmniej 6 osób wokół siebie. Najczęściej dotyczy to osób z najbliższego otoczenia, które same nie nadużywają alkoholu, ale pozostają we wzajemnej, rodzinnej zależności. Są to dzieci, rodzice i współmałżonkowie. Jeżeli nie przerwie się tego błędnego alkoholowego koła, to problemy i dysfunkcjonalne wzorce życiowe przekazywane są nieświadomie dalej np. Dorosłe Dzieci Alkoholika (DDA) cierpiąc emocjonalnie lub chorując na alkoholizm, depresje czy zaburzenia lękowe, nie wychowają szczęśliwych dzieci.
Specjaliści pracujący z rodzinami alkoholowymi akcentują, że stres w jakim żyją te rodziny można porównać do siły stresu jaki przeżywają żołnierze na froncie wojennym z tą różnicą, że w rodzinie dysfunkcjonalnej ma on charakter chroniczny, postępujący i jest często utrwalony mocą stereotypów w społecznym myśleniu o uzależnieniach np. „jest to wstydliwa sprawa”, „i tak mi nikt nie pomoże”, „mężczyzna musi wypić”, „piję tak jak każdy”, „jeżeli bije i jest zazdrosny to znaczy, że kocha”, itp. Osoby żyjące w rodzinach alkoholowych doświadczają atmosfery chronicznego niepokoju, braku poczucia bezpieczeństwa oraz niemożności spokojnego rozpoznawania i zaspokajania własnych potrzeb. Żyją w chaosie poznawczym, emocjonalnym oraz w poczuciu nieprzewidywalności tego, co może nastąpić. Często stają się ofiarami przemocy psychicznej, fizycznej i ekonomicznej, stosowanej przez uzależnionego, który z racji natury swej choroby wzmocnionej systemem iluzji i zaprzeczeń nie dostrzega i nie odczuwa konsekwencji swoich zachowań. Jedynie szybka pomoc w postaci terapii rodziny alkoholowej, nawet gdy alkoholik nie chce podjąć leczenia odwykowego, może osłabić stres i traumę życia w rodzinie dysfunkcjonalnej. Terapię można podjąć w każdym momencie życiowym, im szybciej tym lepiej! Warto pamiętać, że rodzina alkoholowa nie jest rodziną gorszą lecz jest rodziną chorą, potrzebującą pomocy i wsparcia. Osoby w takich rodzinach muszą same sobie dać szansę na lepsze życie. Muszą odważyć się i niezależnie myśleć o rodzinnej sytuacji, nie pozwolić na manipulacje alkoholika.
Każdy kto identyfikuje się z omawianym problemem może uzyskać wsparcie i pomoc terapeutyczną w lubińskich placówkach ochrony zdrowia, Klubach Abstynenta oraz w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w ramach pracy Sekcji Profilaktyki Uzależnień. Proponujemy spotkania indywidualne i grupowe. Serdecznie zapraszamy.
Numery kontaktowe: 76 847 63 55, 723 207 707.
Szczegółowe informacje dostępne są na stronie internetowej www.mops.lubin.pl w zakładce Sekcja Profilaktyki Uzależnień.
Opracowanie merytoryczne: Ewa Sobolewska/MOPS Lubin