Na miano bohatera zasługuje lubiński strażnik miejski, który wyciągnął z płonącego mieszkania kobietę i jej dzieci. Interwencja strażnika uratowała życie ludziom oraz zapobiegła zupełnemu spaleniu mieszkania.
Do zdarzenia doszło wczoraj około godziny 6.50 na ulicy Kazimierza Wielkiego. W drodze do pracy do Zespołu Szkół Integracyjnych, gdzie Marek Szymański pełni swoją służbę, mężczyzna zauważył otwarty ogień w oknie jednego z mieszkań.
– Natychmiast telefonicznie powiadomiłem dyżurnego straży miejskiej o zdarzeniu i udałem się do mieszkania, w którym zauważyłem płomienie, aby sprawdzić czy nie ma w nim osób potrzebujących pomocy – mówi młodszy inspektor Marek Szymański.
Na miejscu strażnik zastał otwarte drzwi wejściowe. Wewnątrz znajdowała się kobieta i dwoje małych dzieci w wieku około dwóch lat i jednego roku.
– W mieszkaniu panowało duże zadymienie, więc wziąłem na ręce obydwoje dzieci i nakazałem zszokowanej kobiecie, by opuściła je razem ze mną – opowiada strażnik.
Do czasu przybycia jednostki straży pożarnej strażnik zabezpieczył teren pożaru, pilnując, by nie wchodziły tam osoby niepowołane.
Jak się dowiedzieliśmy w pożarze spłonęło wyposażenie mieszkania, czyli telewizor, meble i panele. Przyczyny wybuchu pożaru bada obecnie policja.
MS
REKLAMA