LUBIN. Czy lubinianie sprzątają swoje posesje, a także działki, których są właścicielami, sprawdzają właśnie strażnicy miejscy. A wszystko po to, by jak najszybciej miasto zostało uprzątnięte po zimie. – Za zanieczyszczenia widoczne na terenie prywatnej posesji, właścicielowi grozi mandat do 500 zł. – Mandat to jednak ostateczność, bo nie chodzi o to, by kogoś karać, a mobilizować do sprzątania – tłumaczą strażnicy.
Utrzymanie porządku na swojej działce reguluje ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. – W ciągu dnia wykonujemy od 20 do 30 kontroli takich posesji – informuje zastępca komendanta lubińskiej straży miejskiej Paweł Łazor.
– Do każdej sytuacji podchodzimy indywidualnie. Strażnicy naprawdę niechętnie wystawiają mandaty. Najpierw staramy się nawiązać kontakt z właścicielem terenu – tłumaczy strażnik. Czasami ustalenie odpowiedzialnej za posesję osoby graniczy z cudem. – W Lubinie istnieją działki, które należą do mieszkańców innych regionów kraju – wyjaśnia. – Zazwyczaj jednak nie ma z tym większych problemów – dodaje.
Na tym etapie właściciel słownie lub pisemnie, w zależności od stopnia zaśmiecenia terenu, zobowiązuje się do uprzątnięcia posesji w odpowiednim terminie. – Po upływie tego czasu następuje weryfikacja. Mandat jest wystawiany dopiero wtedy, gdy posesja w dalszym ciągu nie spełnia obowiązujących wymogów – podkreśla zastępca komendanta.
– Zazwyczaj sami wykrywamy wszelkie nieprawidłowości. Zdarza się jednak, że dostajemy wiadomości od sąsiadów właścicieli zaśmieconych posesji – opowiada dyżurny straży miejskiej.
Od początku wiosny, a co za tym idzie rozpoczęcia nasilonych kontroli, wystawiono tylko jeden mandat. – Wypisaliśmy go tylko dlatego, że osoba ewidentnie nie dostosowywała się do podpisanego zobowiązania. W zdecydowanej większości przypadków sprawy są załatwiane na zasadzie słownych lub pisemnych umów – zapewnia.