Strażacy i policjanci zrobią zamieszanie pod szpitalem. Wiozą paczki i radość

1494

Już po raz siódmy pod szpitalem „Przylądek Nadziei” we Wrocławiu, w którym leczą się również mali lubinianie, pojawią się strażacy i policjanci. Przywiozą dla dzieci prezenty i pokażą na co ich stać. Na pewno będzie głośno i wesoło. A mali pacjenci z pewnością długo będą wspominać to, co zobaczą dziś przez okna szpitala. – Właśnie po to to robimy, po ten jeden uśmiech dziecka – przyznaje lubinianin Paweł Gębalski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej Grupy Ratownictwa Specjalistycznego Wspólnie Przeciw Białaczce, który zapoczątkował tę akcję.

Przyozdobiony w kolorowe światełka wóz strażacki, przygrywający świąteczne piosenki, policyjny bus wypakowany prezentami, na czele również strażacki samochód, a do tego szeryf – wszystkie auta na sygnałach wyruszyły dziś o godz. 13 z Lubina do Wrocławia, by wziąć udział w finale akcji „Paczki dla dzieciaka na święta od strażaka”. Strażacy organizują to wydarzenie już od siedmiu lat, od dwóch towarzyszą im również policjanci. Wszystko zapoczątkował Paweł Gębalski.

– Kiedyś w życiu przytrafiła się choroba nowotworowa i w szpitalu brakowało odciągnięcia od codziennego życia, od kroplówek, chemii, płaczu i krzyku. Robimy więc to, czego tam wtedy nie było. Zbieramy potrzebne rzeczy: gry, zabawki, rysowanki, by odciągnąć dzieci na moment od choroby, choć na ten czas świąt – skupiamy się na dzieciach onkologicznych – mówi Gębalski.

Wielu małych pacjentów Ponadregionalnego Centrum Onkologii Dziecięcej „Przylądek Nadziei” we Wrocławiu spędzi święta w szpitalu. To będzie ciężki czas zarówno dla nich, jak i ich rodzin. Niektórym stan zdrowia pozwoli na Boże Narodzenie wyjść do domu, jednak część z nich tuż po świętach znowu wróci do szpitala.

– Po tylu latach już wiemy, że nie należy pytać, ile jest dzieci na ten konkretny dzień. Teraz pytamy, ile jest łóżek i tyle przygotowujemy paczek. Zostawiamy je również na wolnych łózkach, żeby dzieci, które wyszły na święta i później wrócą, również otrzymały paczkę – przyznaje Paweł Gębalski.

W tym roku strażacy i policjanci przygotowali w sumie 200 paczek. Dziś zawożą je do „Przylądka Nadziei” i do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu. Niestety nie będą mogli wejść na sale szpitalne, ale i tak zamierzają zrobić sporo zamieszania pod budynkiem Przylądka. Oprócz strażaków i policjantów z Wrocławia i Lubina pojawią się też motocykliści Motolotki. Do tego przygrywać będzie orkiestra dęta z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Dzieci będą mogły wszystko zobaczyć z okien szpitala. Mundurowi chcą każdemu z nich sprawić choć trochę radości. Sami również nie kryją, że akcja przynosi im wiele satysfakcji.

– Kiedy do pani komendant przyszedł Paweł Gębalski z prośbą o włączenie się do akcji dla chorych onkologicznie dzieci, policjanci, pracownicy cywilni, a także związki zawodowe policjantów od razu zaangażowali się w tę akcję – przyznaje aspirant sztabowy Sylwia Serafin, oficer prasowy lubińskiej policji. – Zebraliśmy przede wszystkim zabawki, przedmioty, które będą odrywać myśli dzieci od choroby, zajmować ich czas, który niejednokrotnie w szpitalu nie jest przyjemny. Każdy chętnie się dołożył. Wszystko, by zobaczyć uśmiech dzieciaków – dodaje.

Pan Paweł przyznaje, że zbiórka co roku idzie tak dobrze, że zabawek zostaje. Wszystkie są jednak rozdawane, także w innych placówkach medycznych.

– To nie jest tak, że robimy tylko onkologię i koniec. Finał jest właściwie na przełomie lutego i marca. Czasem nawet dzwonią do nas rodzice dzieci i pytają czy możemy przyjechać na urodziny, bo nie pamiętają, kiedy dziecko tak szczerze się śmiało. Organizujemy wtedy wozy straży pożarnej, jedziemy na huku pod dom i przekazujemy paczki. Właśnie po to, po ten jeden uśmiech dziecka – podsumowuje.

Poniżej zdjęcia wykonane przez lubińską policję dziś po południu pod szpitalem Przylądek Nadziei: 

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY