Stracili 170 tys. zł. Rodzina szuka świadków kradzieży

5263

– Wydaje się, że mieliśmy do czynienia ze zorganizowana grupą, która już od dawna musiała obserwować moich dziadków . Być może ktoś „życzliwy” doniósł im, że gotówkę trzymają w domu – mówi wnuk 85-letniego małżeństwa lubinian, którzy padli wczoraj ofiarą zuchwałej kradzieży. Z ich mieszkania zniknęło w sumie 170 tys. zł.

Fot. Pixabay

Do naszej redakcji zadzwonił wnuk poszkodowanych, który o kradzieży dowiedział się kilka godzin po fakcie.

– O godz. 10 wyszli na zakupy. Dziadek wszedł do sklepu sam, a babcia poczekała na na ławce, bo się gorzej poczuła. Po około dwóch godzinach wrócili do domu. Pod klatką stała jakaś kobieta. Zaproponowała, że zaniesie dziadkom zakupy pod drzwi. Są to słabi, starsi ludzie, więc się zgodzili – relacjonuje Czytelnik.

Kobieta miała zaproponować seniorom wniesienie zakupów do mieszkania oraz pomoc w ich rozpakowaniu. Nagle w mieszkaniu pojawiła się też druga kobieta. Panie podały się za pielęgniarki z opieki społecznej i zaoferowały starszym mieszkańcom masaż kręgosłupa, na co ci się zgodzili.

– Dziadkowie mieszkają w mieszkaniu dwupokojowym. Masaż odbywał się w salonie. W tym momencie do mieszkania, a dokładnie do sypialni, musiał wejść ktoś trzeci. Przynajmniej ja tak wnioskuję, opierając się na zeznaniach dziadków, którzy twierdzą, że te dwie kobiety cały czas były przy nich w salonie. W sypialni natomiast ktoś zrobił pełny przegląd szafek i ukradł 170 tys. zł. Moi dziadkowie są starej daty, nie mieli konta w banku. Wszystkie pieniądze, każdą emeryturę odkładali do barku. Trzymali je w plastikowych pojemnikach na żywność – dodaje wnuk pokrzywdzonych.

Fot. Pixabay

Całe akcja trwała mniej więcej pół godziny (od godz. 12 a 12.30). W trakcie jej trwania do mieszkania 85-latków miał zadzwonić telefon stacjonarny, który jest tuż na barkiem, gdzie były przechowywane pieniądze. – Dziadek odebrał, ale nie potrafił określić, kto dzwonił. Natomiast te panie bardzo to interesowało. A dziadek nie wiedział, bo nie słyszał. Prawdopodobnie był to głuchy telefon. Nie wiem, czy w tym czasie pieniędzy już nie było, czy było to jeszcze przed kradzieżą – zastanawia się nasz rozmówca, który o wszystkim dowiedział się dopiero przed godz. 16.

– Zadzwonił do mnie dziadek i powiedział, że stało się coś strasznego. Ja mieszkam w innej części Lubina, ale od razu kazałem dziadkowi powiadomić policje. Sam też za chwilę przyjechałem na miejsce. Tuż po mnie przybył interwencyjny patrol policji, a po nich funkcjonariusze z dochodzeniówki – opowiada wnuk okradzionych lubinian.

Sprawą zajmuje się już lubińska policja. Rodzina pokrzywdzonych apeluje też o pomoc w rozpoznaniu i ujęciu sprawców, za co przewidziana jest nagroda.

– Jeśli ktoś widział te kobiety w godzinach przedpołudniowych lub po południu na ul. Księcia Ludwika to prosimy o kontakt. Może ktoś ma kamery w tamtej okolicy. Podejrzewamy, że to były trzy osoby – apelują poszkodowani oraz ich rodzina.

Osoby, mające informacje na temat opisywanego zdarzenia, proszone są o kontakt z komendą policji w Lubinie lub z rodziną pokrzywdzonych (pod nr tel. 663 203 418).


POWIĄZANE ARTYKUŁY