Tylko nieliczni mogą o sobie powiedzieć, że przeżyli wiek. Takiego zaszczytu dostąpiła właśnie lubinianka Maria Lackowska. Kobieta wczoraj świętowała swoje setne urodziny z rodziną, dziś z z kolei odwiedzili ją przedstawiciele prezydenta Roberta Raczyńskiego.

Kwiaty, gratulacje, symboliczne prezenty – pani Maria osobiście odebrała dziś prezenty z rąk urzędników. Choć już nie chodzi, niewiele mówi, niewiele też słyszy, to symbolicznym kiwnięciem głowy potwierdziła, że jest świadoma sędziwego wieku, jakiego dożyła.
– Nasza mama to człowiek rakieta, ona zawsze była w biegu. Nie chorowała, nigdy nie narzekała na zdrowie – wspomina Janina Wróbel, najstarsza z córek pani Marii.
Do ubiegłego roku jubilatka była jeszcze samodzielna, chodziła na spacery, spędzała czas z całą rodziną. Teraz, by wstać, potrzebuje pomocy córek i wózka inwalidzkiego.
Córki pani Marii wspominają, że jej mama wraz z tatą przeprowadzili się do Lubina z Kamieńca Ząbkowickiego. Ich tata był kolejarzem. Niestety chorował i zmarł młodo, miał zaledwie 53 lata. – Od tego czasu mama przebywała więcej z nami, u każdej z córek po trochę – dodaje pani Janina.
Warto dodać, że nasza stulatka doczekała się czworga dzieci, dziewięciorga wnucząt, 18 prawnuków i trojga praprawnuków. Przez cały weekend rodzina wspólnie świętowała urodziny „babci” – tak bliscy mówią o jubilatce. Mieszkanie jej córki, w którym kobieta teraz mieszka, wręcz tonie w kwiatach. Jest też kosz, w którym znajduje się dokładnie sto czerwonych róż.