Starszaki gnębią pierwszaków

41

Nie mógł się już doczekać rozpoczęcia roku szkolnego. Skończył podstawówkę i dostał się do wymarzonego gimnazjum. Niestety już pierwszy dzień w autobusie był dla niego traumatyczny – usłyszał wiele wyzwisk i gróźb, nazwano go „kotem”. W podobnej sytuacji jest wielu uczniów klas pierwszych gimnazjum. – Trzeba coś z tym zrobić, jakoś zareagować, żeby te dzieci nie czuły się bezkarne – podkreśla ojciec jednego z gimnazjalistów.

Wspomniany przypadek dotyczy linii nr 3 B. Chłopak dojeżdża nią z Przylesia na Ustronie, do Gimnazjum nr 4.

– Niestety dziś dał za wygraną, uciekł z pojazdu i wrócił do domu. Próbował nawet jeździć wcześniejszym autobusem, lecz okazało się to jeszcze gorsze – opowiada ojciec nastolatka. – Mianowicie chodzi o zaczepki trochę starszych współpasażerów – gimnazjalistów z trójki i czwórki – pod dresem pierwszaków. Nie każde dziecko wyzwiska ignoruje, a bierze je do siebie, jest przestraszone i nie chce jeździć do szkoły. Nie mamy możliwości dowożenia go samochodem, gdyż oboje z żoną pracujemy – dodaje.

O pomoc i reakcję ojciec zwrócił się do straży miejskiej. Komendant Robert Kotulski przypomina, że od początku roku szkolnego przed każdą szkołą spotkamy co najmniej jednego strażnika. – Pilnują porządku przed szkołą, dbają, by uczniowie bezpiecznie przechodzili przez drogę, a kierowcy jeździli w okolicach szkół z dozwoloną prędkością – informuje komendant.

Sam dojazd do szkoły leży jednak w gestii rodziców. – To oni muszą zadbać, by dzieci bezpiecznie dotarły do szkoły. Strażnicy oczywiście czasami pojawiają się w autobusach, jednak są to prewencyjne kontrole. Nie mamy tylu strażników, by mogli jednocześnie być w okolicach szkoły i w autobusach. Zresztą nie mamy też takich kompetencji, by kontrolować autobusy – zauważa Robert Kotulski.

Co więc mogą zrobić dzieci, które są zaczepiane w drodze do szkoły? – Najlepiej zgłosić to strażnikowi, który będzie przed naszą szkołą. Ten będzie mógł od razu zareagować, szczególnie jeśli są to uczniowie z tej samej szkoły. Strażnik powiadomi też o sprawie dyrekcję i tacy uczniowie na pewno poniosą konsekwencje – zapewnia komendant. – Uczulamy, by młodzież nie bała się zgłaszać takich przypadków. Można to zrobić anonimowo. Takie sytuacje należy piętnować, by je całkowicie wyeliminować – dodaje Robert Kotulski.


POWIĄZANE ARTYKUŁY