Wyjątkowo mocno musiała zajść za skórę swym pracownikom była dyrektorka lubińskiego MOPS, Urszula R. Pretensji i ogromnego żalu do dawnej szefowej nie był w stanie zatrzeć ani upływ czasu, ani nawet skazujący wyrok. Szykanowane kobiety stawiły się na ostatniej rozprawie sądowej, by być świadkami odczytywania wyroku. A ten był wręcz druzgocący dla skazanej.
W uzasadnieniu orzeczenia sąd wskazał na ślady, jakie zostawiła w psychice swych podwładnych eksdyrektorka. Poniedziałkowy wyrok potwierdził, że sprawcy mobbingu nie mają co liczyć na pobłażanie i powinni być świadomi karnych i finansowych konsekwencji swego nieludzkiego postępowania.
Na stanowisko lubińskiego sądu czekały nie tylko ofiary Urszuli R. Czekały też rzesze innych ofiar psychicznego terroru w pracy. Proces cieszył się ogromnym zainteresowaniem ogólnopolskich mediów. O sprawie lubińskiego MOPS-u można było usłyszeć w wielu serwisach telewizyjnych i radiowych.
Sama oskarżona – jak mówią świadkowie – nie wyglądała na skruszoną. Zgromadzonym na sądowym korytarzu dziennikarzom już zdążyła zapowiedzieć, że odwoła się od tego wyroku.
Sprawiedliwy szef to prawdziwy skarb. Taki, który swój autorytet zdobywa własną wiedzą, doświadczeniem czy życzliwością, nie musząc go budować na strachu, lekceważeniu lub poniżaniu.