Dzisiejsza rozprawa w procesie Pawła K., oskarżonego o umyślne pobicie prętem trzymiesięcznej bratanicy Nikoli S., przyniosła nieoczekiwane wydarzenia. W sądzie wreszcie pojawiła się matka dziecka, doprowadzona przez policję. Przyszli też współpracownicy Pawła K., by wstawić się za niesłusznie ich zdaniem oskarżonym kolegą.
Anna S., matka zranionej w trakcie rodzinnej awantury dziewczynki, już kilkukrotnie nie stawiła się na wezwanie sądu. Dziś na salę rozpraw przyszła w asyście policji. Zeznając kobieta stwierdziła, że Paweł K. z premedytacją chciał uderzyć ją samą. To stwierdzenie różniło się jednak od tego, co zeznała w trakcie śledztwa. Ostatecznie kobieta przyznała dziś, że do tragicznego zdarzenia mogło dojść dlatego, że weszła z dzieckiem na ręku między bijących się mężczyzn – Pawła K. i jego brata.
Do sądu przyszła dziś także grupa osób pracujących z Pawłem K. Podkreślali, że mężczyzna jest dobrym współpracownikiem i z całą pewnością nie mógł umyślnie pobić dziewczynki.
Na wyrok w tej sprawie trzeba jeszcze poczekać, ponieważ prokurator wniósł o aktualizację opinii biegłych psychiatrów, które mówiły, że Paweł K. w chwili zdarzenia mógł być nie w pełni świadom tego, co się dzieje. Zdaniem prokuratury całość zgromadzonego materiału dowodowego wskazuje na co innego.