Sport ostoją patriotyzmu

13

Podczas meczu Polski z Austrią, na trybunach Hali RCS mogliśmy spotkać wielu lubińskich sportowców i trenerów. Wśród nich byli między innymi siatkarze Cuprum Lubin, koszykarze SMK, a także piłkarki i piłkarze ręczni MKS Zagłębia Lubin. Zapytaliśmy Bożenę Karkut, trenerkę miedziowych szczypiornistek o wrażenia związane z reprezentacją narodową.

Zwycięstwo naszej reprezentacji z Austrią, to wspaniała informacja nie tylko dla sympatyków koszykówki, ale wszystkich rodaków. Po raz kolejny biało-czerwoni wyróżniają się na arenie międzynarodowej. Cieszy fakt, że tym razem Polska wystąpiła w Lubinie i to na Hali RCS.

Bożena Karkut: Z pewnością cieszę się, że Polska wygrała, ponieważ to reprezentacje mojego kraju, nie ważne w jakiej dyscyplinie sportu. Dlatego zawsze kibicuję i to zwycięstwo cieszy. Również jestem zadowolona, że przypieczętowanie awansu naszych koszykarzy do mistrzostw Europy było na Hali RCS. Była to możliwość obejrzenia przez wielu kibiców w kraju naszego nowego obiektu. Myślę, że na pierwszy raz, to było emocjonujące widowisko. Kibice nie zawiedli. Myślę sobie w ten sposób, że sport jest właśnie taką ostatnią ostoją patriotyzmu, gdzie ludzie nie wstydzą się zaśpiewać hymn, ubrać w barwy narodowe, czy trzymać flagi.

Reprezentanci Polski w koszykówce chwalili halę w różnych aspektach, ale szczególnie w kwestii oglądania spotkań z trybun, przejrzystości i możliwości obserwacji wydarzeń z każdego miejsca na Hali.

Bożena Karkut: Już kiedyś powiedziałam, bo akurat tutaj był to pierwszy mecz kadry narodowej koszykówki, a mam nadzieję, że kiedyś zawita tutaj biało-czerwona drużyna piłki ręcznej, że tak naprawdę pierwsze kroki na tej hali akurat my mieliśmy okazję przetestować podczas turnieju imienia Henryka Kruglińskiego. Mówiłam, że mi osobiście, takie obiekty, gdzie jest blisko publiczność na pewno bardziej podobają, niż takie niecki, w których trochę człowiek czuje się gladiator na arenie, bo to daje trochę taką rodzinną atmosferę. Pod tym względem nasz obiekt te moje oczekiwania spełnia.

Chciałbym zapytać o mecz kadry narodowej z pani perspektywy jako jeszcze zawodniczki. Czy można porównać atmosferę jaka panowała w lubińskiej hali na meczu Polska – Austria do spotkań kadry narodowej jeszcze kilkanaście lat temu?

Bożena Karkut: Nie porównywałabym tych meczy do tego w lubińskiej hali, bo tak się zdarzyło, że grałam w reprezentacji Polski w czasach komuny, z orzełkiem bez korony, na szczęście przeszłam transformację, kiedy orłowi przywrócono ją. Sama gra zawodniczek wtedy była bardzo stonowana. Kiedyś tak nie okazywali emocji. Pamiętam, że kiedy wyjechałam do Norwegii, rzucałam piątą czy dziesiątą bramkę, a koleżanki cały czas krzyczały do mnie, że powinnam podnieść ręce w geście radości. Ja niestety takiego zwyczaju nie miałam z naszego kraju. Każdy po prostu wykonywał swoją pracę i wracał do obrony. Tak naprawdę w Skandynawii nauczyłam się tego okazywania radości po wygranej zespołu. Myślę, że właśnie tę radość przekazaliśmy do Polski, bo wiele zawodniczek po mistrzostwach świata w Seulu, właściwie pierwsza siódemka trafiła wtedy do Norwegii, a także wielu trenerów, nawet kadry Polski, bo Bogdan Cybulski czy Andrzej Drużkowski. Po powrocie do kraju, tak naprawdę my wszyscy przekazaliśmy, że z tej piłki ręcznej można się cieszyć. Trwało to od końca lat dziewięćdziesiątych, aż po dziś dzień. Bardzo dobrze, bo sport, to emocje. Niech one będą i bardzo się cieszę, ta spontaniczność, ubieranie się w barwy narodowe czy machanie flagami, tak naprawdę poszło w bardzo dobrym kierunku, a zaczęło się do szczególnie w tak zwanej „małyszomanii”. Kibicowanie sportowe stało się bardzo modne. Na siatkówce również kibice dają z siebie wszystko. Bo tutaj chodzi tak naprawdę o wspaniałe spędzenie czasu, widowisko, zabawa i satysfakcja z wygranej. Jeśli mówimy o porównywaniu, to największy obiekt, na którym grałam, to z reprezentacją świata w Hali Globe w Sztokholmie na szesnaście tysięcy ludzi. Publiczność nam dopingowała i oklaskiwała nas. Ale taki doping jak mamy teraz, hymn a capella, no powiem szczerze, że zazdroszczę zawodnikom na boisku, bo to jest coś pięknego. Ja za każdym razem mam łzy w oczach, bo to jest po prostu piękne przeżycie.
 


POWIĄZANE ARTYKUŁY