Radni miejscy przez dwa lata zwlekali z ustaleniem wynagrodzenia dla prezydenta Roberta Raczyńskiego. Choć według prawa należy to do ich kompetencji, na wczorajszej sesji (13 stycznia) złożyli doniesienie do prokuratury utrzymując, że obecnie prezydent pobiera wynagrodzenie niezgodnie z prawem. Nowej uchwały, regulującej prezydencką pensję, jednak nie przyjęli.
Radni koalicji podejrzewają, że prezydent popełnił przestępstwo. Sprawa dotyczy wynagrodzenia, które prezydent Robert Raczyński pobiera według zasad ustalonych we wcześniejszej kadencji. Zdaniem przewodniczącego Komisji Rewizyjnej, Lecha Duławskiego, z propozycją wystąpienia do prokuratury wyszedł radny Andrzej Górzyński.
– Ja oczywiście takiego wniosku nie składałem. Zażartowałem sobie z radnego Duławskiego, który wszędzie widzi jakieś nieprawidłowości. Powiedziałem „jeśli pan uważa, ze jest tak niedobrze, to niech pan poda prezydenta do prokuratury” – tłumaczył radny.
Członkowie Komisji Rewizyjnej przyjęli jednak stwierdzenie radnego Górzyńskiego za prawdziwe i przygotowali wniosek do prokuratury.
– Byłem zdziwiony, ale taki wniosek został zgłoszony i poddany pod głosowanie na posiedzeniu komisji rewizyjnej. Nikt nie mówi, że prezydent popełnił przestępstwo, ale jest takie podejrzenie, dlatego powinna to zbadać prokuratura – dodaje radny Krzysztof Olszowiak.
– Prezydent jest w wyboru, dlatego dotyczą go przepisy ustawy o samorządzie i na jej podstawie to on, a nie przewodniczący rady, przygotowuje projekty uchwał i obowiązkiem pana prezydenta było przygotowanie również tej uchwały o wynagrodzeniu. Prezydent w tym mieście sam sobie ustalił wynagrodzenie i to jest niedopuszczalne. Jeżeli wiedział, że skończył jedną kadencję i rozpoczął drugą, wiedział, że ustaje stosunek pracy, to nie mógł wiedzieć w jakiej wysokości będzie pobierał wynagrodzenie, bo wynika ono z uchwały rady miejskiej, a taka nie została podjęta – argumentował radny Lech Duławski.
Innego zdania była radna Maria Szydłowska.
– Pozwoliłam sobie zrobić wyciąg artykułów z kodeksu pracy, które mają zastosowanie w tej sprawie. Pan prezydent został powołany przez wyborców, jest pracownikiem z wyboru i nie mógł nie przystąpić do pracy, a przystąpienie do pracy jest równoznaczne z nawiązaniem stosunku pracy i obowiązkiem wynagradzania za tę pracę. Zadaniem przewodniczącego rady było zawarcie umowy o pracę z panem prezydentem, zaraz po momencie ślubowania i jednocześnie zadaniem rady jest ustalenie wynagrodzenia panu prezydentowi. Jeżeli tego nie uczyniono, to jest ewidentna wina wcześniej wymienionych osób. Według kodeksu pracy pan prezydent wcale nie musi starać się o wynagrodzenie. To jest obowiązkiem organu nadzorczego – podkreślała radna.
Podobnego zdanie była radna Joanna Kot, podkreślając, że z inicjatywą uchwałodawczą dotyczącą wysokości prezydenta powinien wystąpić przewodniczący rady.
– Trudno, aby prezydent występował z inicjatywą uchwałodawczą dotyczącą wysokości wynagrodzenia dla siebie. Jeżeli wysyłać zawiadomienie do prokuratury to nie w sprawie prezydenta, ale przewodniczącego rady, który nie dopełnił obowiązku – mówiła radna.
Ostatecznie wniosek uzyskał poparcie większości rady i w ciągu najbliższych dni, poprzez przewodniczącego, rady trafi do prokuratury.
Podczas sesji tej samej sesji radni zamierzali zająć się ustaleniem nowych stawek wynagradzania prezydenta. Ostatecznie uchwały jednak nie podjęto.
Na wynagrodzenie prezydenta składa się wynagrodzenie zasadnicze oraz dodatki. Obecnie prezydent Robert Raczyński zarabia 4890 zł wynagrodzenia funkcyjnego, 1860 zł dodatku funkcyjnego, 2700 zł dodatku specjalnego oraz 880 zł za wysługę lat. Łącznie 10330 zł bruttno, co w praktyce oznacza, że prezydent zarabia około 6 tys. zł na rękę. Kwota ta oscyluje w granicy najniższych z możliwych dopuszczalnych prawem, więcej zarabiają inni samorządowcy z regionu, np. prezydent Legnicy, czy burmistrzowie Środy Śląskiej, Jawora i Bolesławca. Radni koalicji są jednak zdania, że kwotę tę należy jeszcze obniżyć.
– Chciałem zgłosić projekt wynagrodzenia pana prezydenta w wysokości wynagrodzenie zasadnicze 4500 zł, dodatek funkcyjny w wysokości 1600 zł, dodatek specjalny w wysokości 20 proc., czyli 1220 zł. Nasz prezydent nie poddaje się kontroli, lekceważy radę miejską, nie wykonuje uchwał, o czym świadczy to, że rokrocznie nie otrzymuje absolutorium i z tego powodu nie należy mu się zbyt wysokie wynagrodzenie. Należy mu się jednak wynagrodzenie za pracę, gdyż wykonuje ją i jak każdy obywatel w tym kraju musi otrzymywać wynagrodzenie. Stąd wniosek idący dosyć daleko, ale dający szansę prezydentowi na to, żeby wykonywał swoją pracę należycie i żeby nie było uwag ze strony rady miejskiej, to wtedy jest szansa na to żebyśmy podnieśli płace prezydentowi – mówił radny Lech Duławski.
Z taką opinią nie zgodziła się jednak pozostała część rady, która złożyła projekt najwyższego wynagrodzenia dla prezydenta, chcąc w ten sposób docenić jego pracę.
– Składam wniosek o ustalenie wynagrodzenia zasadniczego w wysokości 6000 zł, dodatku funkcyjnego w wysokości 2100 zł oraz dodatku specjalnego w wysokości 40 proc. Uzasadniam to tym, iż prezydent miasta Lubina powinien godnie zarabiać, a skoro nie ma wiceprezydentów to on sam powinien zarabiać wyższe stawki. A tak naprawdę, to gdyby radnych oceniać tak, ze płacimy im tyle diety, ile robią dla rozwoju miasta, to pewnie pan radny Duławski diety by w ogóle nie dostał i jeszcze musiałby dopłacić – argumentował radny Sebastian Chojecki.
Ostatecznie dyskusja nad dwoma wnioskami zakończyła się fiaskiem. Oba poparła taka sama liczba radnych, przez co głosownie przełożono na następną sesję 27 stycznia. Zastanawiające jest tylko zachowanie radnych będących w opozycji do prezydenta: popierają wniosek, z którego wynika, że prezydent prawdopodobnie popełnia przestępstwo, pobierając wynagrodzenie według umowy zawartej podczas poprzedniej kadencji, a brakuje im konsekwencji przy głosowaniu nad nowymi zasadami prezydenckiej pensji. Ponownie powtarza się zasada z wcześniejszych sesji: radni za, ale przeciw – kto zrozumie.
MS
