Przyjechał po nowe auto i już po chwili okazało się, że będzie mu niewątpliwie potrzebne. Kiedy dotarł do salonu, jego dotychczasowy samochód nagle stanął w płomieniach.
Około południa właściciel renault megane, na głogowskich tablicach rejestracyjnych, podjechał pod salon lubińskiego Hyundaia. Ledwo wjechał na posesję, gdy spod maski zaczął wydobywać się dym.
– Chwyciliśmy za gaśnice i od razu ruszyliśmy naszym klientom na pomoc – relacjonuje pracownik firmy, Dariusz Kuligowski. Dzięki szybkiej reakcji mężczyzn płomień udało się ugasić jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej.
– Nasze zadanie polegało na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i odłączeniu akumulatora od silnika – tłumaczy dowódca zastępu strażaków, który pojawił się na terenie salonu.
Po akcji świadkowie żartowali, że meganka poczuła się bezużyteczna i spłonęła z zazdrości.