Specjalny seans

9

Kino Muza zaprasza na specjalny pokaz wyjątkowego filmu „Samsara”. Seans odbędzie się 22 kwietnia o godzinie 12.

„Samsara” to poetycki film bez słów, zapierająca dech podróż przez 25 krajów i kultur z porywającą muzyką Lisy Gerrard i Dead Can Dance w tle.

Film kręcono przez 5 lat, wyłącznie na taśmie 70 mm, co wpłynęło na jego wyjątkową wartość estetyczną. Sam tytuł zaś wywodzi się z sanskryckiego określenia nieustannego przepływu i powtarzającego się cyklu narodzin, życia, śmierci i odrodzenia.

„Samsara” to wizualna i dźwiękowa uczta, której nie można przegapić.

Kino Muza zaprasza na seans zarówno szkoły, jak i indywidualnych widzów. Szkoły mogą rezerwować bilety pod numerem telefonu 76 476 22 79 od poniedziałku do piątku w godz. 8-16 lub mailem: kino@ckmuza.pl .

 

„Samsara”
„Samsara” to przede wszystkim mocne obrazy. Porywające, choć nie zawsze piękne i przyjemne. Podróż, którą wielu z nas, kierowanych ciekawością, chciałoby odbyć, ale oglądając ten film trzeba przyznać, że mało komu się to uda – o ile bez większych problemów można dziś zwiedzić Birmę, Indonezję i Tybet, o tyle wnętrz wielkich ubojni zwierząt, ogromnych wysypisk śmieci, na których toczy się życie setek ludzi, wreszcie Mekki, niemal żaden zachodni turysta nie zobaczy. Jest za to nietypowy dziennik z podróży przez 25 krajów.

W filozofii indyjskiej, w tym filozofii tradycji hinduistycznych i buddyjskich, „samsara” to „koło życia”, nieustanne wędrowanie, czyli kołowrót narodzin i śmierci, cykl reinkarnacji, któremu od „zawsze” podlegają wszystkie żywe istoty, włącznie z istotami boskimi. Kamera wędruje więc bez wytchnienia i pokazuje nam: buddyjskich mnichów tworzących mandalę z piasku, witraże w katedrze, produkcję broni i sekslalek, modlących się pod Ścianą Płaczu, erupcje wulkanów, zbieraczy śmieci, góry Yosemite, amerykańskie miasteczko po uderzeniu huraganu Katrina, pustynię, która wdarła się do domów, robotników w indonezyjskiej kopalni siarki, pracowników biurowych w mikroskopijnych kabinach, zachwycające krajobrazy Azji.

Wysmakowanych obrazów są setki, montaż to przyspiesza, to zwalnia, a niemal dwugodzinny dokument wciąga bez reszty. Tym bardziej, że zdecydowana większość pokazanych w filmie miejsc to łatwe do odgadnięcia turystyczne atrakcje, więc zabawa w lokalizowanie ich zajmie niejednego widza.


POWIĄZANE ARTYKUŁY