Klasy I c i II b Szkoły Podstawowej nr 8 zostały zaproszone na spacer po Lubinie. Zapraszającym był prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Lubińskiej Henryk Rusewicz. Aby nie zniechęcić młodych słuchaczy nadmiarem wiedzy, zaproponował trasę śladem dawnych murów miejskich.
Spacer urozmaicały barwne opowieści z czasów rycerskich, przeplatane anegdotami, które przykuły uwagę dzieci, tak, że chwilami słuchały z otwartymi buziami.
Oto wrażenia uczniów:
– Wycieczkę rozpoczęliśmy pod pomnikiem patrona naszej szkoły Jana Wyżykowskiego. Wiemy już, że to odkrywca złóż miedzi, bo byliśmy w szkolnej izbie jego pamięci. Później poszliśmy na Wzgórze Zamkowe. Szkoda, że nie ma już zamku… i rycerzy… została tylko kaplica, a na niej rzeźby św. Jadwigi. Nigdy ich wcześniej nie widziałem – mówi Mateusz. – A przecież są na niej od dawna. Wystarczyło tylko podnieść głowę.
– Widzieliśmy Ratusz, ale bardziej podobały mi się zakamarki wokół kościoła pw. Matki Boskiej Częstochowskiej. Ogromny ten kościół, trzeba dobrze zadzierać głowę, żeby zobaczyć czubek wieży – opowiada Ania. – Lubię zwiedzać takie wielkie, stare kościoły, ale w tym byłam tylko dwa razy.
– A mnie najbardziej podobała się Baszta Głogowska. Dowiedziałem się, że kiedyś takich baszt było aż 14, szkoda, że już ich nie ma. Byłyby świetnym punktem widokowym, a może i wspinaczkowym? – rozmarzył się Oliwier, miłośnik ścianki wspinaczkowej. – Cała Polska by nam tego zazdrościła. Byłem na ściance w środku baszty, ale wspiąć się aż na dach…
Spacer zakończył się w parku Wrocławskim. Jeszcze kilka opowieści Henryka Rusewicza o przedwojennych urokach tego parku – płynącej przez niego Zimnicy, stawów i alei wśród drzew. Oczyma wyobraźni uczniowie zobaczyli spacerujących ludzi, bawiące się dzieci i westchnęli z żalem za rzeką, obecnie schowaną pod ulicami. Jeszcze szybki piknik, chwila zabawy i powrót do szkoły.
Okazuje się, że młodzi lubinianie znają swoje miasto głównie z placów zabaw, sklepów i własnych podwórek. Ale z przyjemnością poznają jego historię i są nią autentycznie zainteresowani.