Sobowtórki wzbudziły sensację

16

Sporą ciekawość lubinian wzbudziły dziś trzy młodziutkie dziewczyny, które wyglądały, jak młodsze kopie Doroty Rabczewskiej. – Kochamy Dodę i staramy się być jak najczęściej na jej koncertach – nie ukrywały nastolatki, które przyjechały aż z Gostynia w województwie wielkopolskim.

 

Fanki gwiazdy Dni Lubina przyznały, że jeszcze nigdy nie miały okazji porozmawiać ze swą idolką. – Ciagle nie ma czasu, ale wierzymy, że się w końcu kiedyś uda. Może dzisiaj? – mówiły z nadzieją w głosie i na wiele godzin przed koncertem „Królowej, która jest tylko jedna” zajęły najlepsze miejsca pod sceną wraz z transparentem z hasłami świadczącymi o uwielbieniu dla Rabczewskiej.

W niedzielę dużym zainteresowaniem lubinian cieszył się festiwal rękodzieła. Nabywców znajdowały gównie oryginalna biżuteria, miodówka w porcelanowych butlach czy egzotyczne zapachy ukryte w szklanych flakonach. Była też odzież z autorskiej pracowni i ludowe malunki na drewnie. Nabywcom i sprzedawcom czas umilała góralska kapela Janicki.

 

– Wydaliśmy prawie tysiąc złotych – przyznali państwo Nowakowscy z Lubina. Małżeństwo wszystkie sprawunki przeznaczy na prezenty. – Tak się składa, że nasze dzieci i wnuki świętują w drugiej połowie roku i po wizycie na tym jarmarku, mamy kłopot z głowy. Najbardziej mnie cieszy prezent dla synowej, udało mi się kupić biżuterię z kamieniem, który idealnie będzie pasował do jej koloru oczu – nie ukrywała radości pani Janina.

Wiele radości miały także dzieci. Oprócz karuzel, strzelnic i stoisk z łakociami czekał na nie specjalny program artystyczny w wykonaniu Centrum Uśmiechu. Artyści przebrani za marchewkę i buraka oraz Pana Hilarego, zadawali najmłodszym zagadki i nagradzali drobnymi upominkami.

 

Problem z nagłośnieniem miała grupa Tabasco Band. Wokalistka długo nie mogła rozpocząć koncertu, ponieważ nie słyszała własnego głosu. Publiczność ze zrozumieniem podeszła do drobnych problemów technicznych i mimo przerw w występnie, ochoczo tańczyła pod sceną.

– Do osiemnastej mamy spokój, oby tak dalej – mówił pracownik ochrony, który przyznał, że do tej godziny nie było żadnych problemów z uczestnikami festynu. – Ludzie kulturalnie piją piwo, nikt nikogo nie zaczepia i nie widać, by ktoś chodził chwiejnym krokiem – zachwalał lubinian.


POWIĄZANE ARTYKUŁY