„Śmierć Zygielbojma” w Kulturze Dostępnej

99

W najbliższej Kulturze Dostępnej w kinie Helios będzie można obejrzeć film „Śmierć Zygielbojma”.

Kultura Dostępna to cykl, w ramach którego pokazywane są tylko polskie filmy, a bilet kosztuje zaledwie 10 zł. Seanse odbywają się w czwartki o godzinie 13 i 18. W najbliższy, 20 stycznia, wyświetlony zostanie film „Śmierć Zygielbojma”. To opowieść o tragicznych losach żydowskiego działacza politycznego, który 12 maja 1943 roku popełnił w Londynie samobójstwo. Jego czyn miał być protestem przeciwko bezczynności świata wobec tragedii Holocaustu. Historia opowiedziana z perspektywy młodego brytyjskiego dziennikarza, który podobnie jak większość ówczesnych ludzi zachodniego świata nie zdawał sobie sprawy ze skali dokonującej się na wschodzie ówczesnej Europy zbrodni.

Więcej informacji na stronie helios.pl.

Poniżej recenzja filmu Łukasza Maciejewskiego

Mało kto słyszał o tej historii, a ze wszech miar warta była przypomnienia. Ryszard Brylski, autor między innymi znakomitej adaptacji opowiadania Olgi Tokarczuk, „Żurek”, w najnowszym filmie przypomina postać Szmula Zygielbojma.

Akcja filmu rozpoczyna się w 1943 roku w Londynie. Młody dziennikarz – w tej roli Jack Roth, syn Tima Rotha, coraz lepiej radzący sobie w kinie aktor brytyjski – przypadkowo dowiaduje się o samobójczej śmierci Zygielbojma, polskiego Żyda. Temat jakich wiele, zwłaszcza w czasie wojny, ale dziennikarz nie odpuszcza, prowadzony reporterską intuicją, chce sprawdzić wszelkie okoliczności śmierci. To, o czym się dowiaduje, głęboko nim wstrząsa. Szmul (Wojciech Mecwaldowski) podjął dramatyczną decyzję: postanowił opuścić rodzinę, bliskich, żeby udać się z tajną misją najpierw do Nowego Jorku, potem do Londynu. Zygielbojm pragnął przekazać mocarstwom informacje o ogromie zbrodni hitlerowskich wobec Żydów. Przekonany o celowości misji, szybko zorientował się, że informacje te, nawet najbardziej drastyczne, spotykają się z murem obojętności, którego jeden człowiek nie jest w stanie przebić. Szmul się załamał, zdał sobie sprawę, że Żydzi w Polsce (właśnie rozpoczynało się powstanie w getcie warszawskim) nie mogą liczyć na jakąkolwiek pomoc z zewnątrz. Zygelbojmowi pozostała jeszcze jedna tylko reakcja. Poświęcenie własnego życia dla sprawy. Ofiara z własnego życia. Wychodził z założenia, że tego wydarzenia świat już nie przeoczy, że świat zainteresuje się wreszcie eksterminacją jego sióstr i braci. Heroiczny Zygelbojm pomylił się i tym razem. Jego gest został szybko zapomniany czy raczej wyparty, dopiero młody londyński dziennikarz, początkowo tylko zaintrygowany, wkrótce potem wstrząśnięty sprawą, postanowił zrobić wszystko, żeby „Śmierć Zygelbojma” poruszyła sumienia ludzi.

Film Ryszarda Brylskiego realizowany między innymi w Łodzi, Katowicach i w Londynie, rzetelnie odtwarza wydarzenia z życia Szmula doprowadzające go to decyzji o poświęceniu życia dla sprawy. Zdjęcia Piotra Śliskowskiego są świadomie zgaszone, jak zgaszone są biogramy bohaterów. Zgniłe zielenie, grafity, granaty. Wojna w „Śmierci Zygelbojma” ma kolory uwodzicielskiego końca świata.

Wojciech Mecwaldowski rolą Zyglebojma udowodnił jak wszechstronnym jest artystą. Najczęściej obsadzany w rolach charakterystycznych, komediowych, stworzył w filmie Brylskiego dramatyczny portret przestraszonego mężczyzny, który siłą charakteru zwyciężył własny strach. W jednym z wywiadów Mecwaldowski mówił: „Bardzo trudny człowiek, niewiarygodnie skomplikowany, chodząca bomba emocjonalna. Człowiek, który poświęcił siebie, zostawiając żonę, dzieci, przyjaciół, swoje życie. Ciężko opisać emocje, które w tym momencie w człowieku siedzą, bo to taki spokojny, cichy chaos nie do opisania”.

„Śmierć Zygelbojma” w reżyserii Ryszarda Brylskiego to pomnik wystawiony bohaterowi, który będąc „cichym chaosem” pozostał monolitem. Dzięki temu filmowi zostanie z nami na zawsze.

Łukasz Maciejewski


POWIĄZANE ARTYKUŁY