Legnicka prokuratura zdecydowała o odmowie wszczęcia śledztwa dotyczącego niemieckiej inwestycji KGHM. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zarząd koncernu złożył członek rady nadzorczej spółki, Józef Czyczerski.
Lider miedziowej Solidarności i zarazem członek nadzoru z wyboru załogi ma obawy, co to kontraktu w sprawie poszukiwań miedzi w Saksonii. Chodzi o zaangażowanie niemieckiego partnera, który nie ponosi finansowego ryzyka, ale ma gwarancję, że w razie sukcesu badawczego będzie otrzymywał istotną część profitów z tego przedsięwzięcia.
Według Józefa Czyczerskiego podpisanie takiej umowy z niemieckim partnerem jest nieracjonalne, a prezes godząc się na takie warunki kontraktu działał na niekorzyść miedziowej spółki. Z materiałów otrzymanych przez prokuraturę miało wynikać, że Herbert Wirth celowo zataił przed radą nadzorczą fakt, że Niemcy nie będą finansować przedsięwzięcia, a koszty związane z pracami badawczymi ma pokrywać wyłącznie KGHM.
– Po analizie materiałów brak jest dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa przez członków zarządu KGHM – tłumaczy Joanna Sławińska-Dylewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Decyzje zarządu są zgodne ze strategią spółki i w sensie formalnoprawnym nie zawierają uchybień – dodaje.
Prokuratura podkreśla, że podejrzenia Józefa Czyczerskiego na dziś nie mają oparcia w dowodach. Ich charakter jest wyłącznie hipotetyczny, co nie oznacza, że w momencie pojawienia się nowych okoliczności prokuratura nie zbada sprawy w procesowy sposób, czyli zdecyduje się na wszczęcie śledztwa.
Z obszernego uzasadnienia odmowy wszczęcia postępowania wynika, że rolą prokuratury nie jest ocena ryzyka gospodarczego, ponieważ poszukiwania złóż bogatych w metale wcale nie muszą zakończyć się fiaskiem. Teoretycznie mogą przynieść sukces i wymierne korzyści dla KGHM i jego niemieckiego partnera.
Decyzja prokuratury, podjęta 10 września br., jest nieprawomocna. Józefowi Czyczerskiemu przysługuje odwołanie do sądu.