Stosunek do fruwających mieszkańców miasta – gołębi dzieli mieszkańców. Jedni widzą w nich tylko uciążliwe „szczury ze skrzydłami”, dla innych to piękne, mądre i pożyteczne zwierzęta. Zauroczyli się nimi Elvis Presley, Mike Tyson, a nawet sam Guccio Gucci.
Dzisiaj gołębiami zajmują się głównie hodowcy, dla których opieka nad tymi zwierzętami to praca i pasja. W regionie lubińskim działa oddział Polskiego Związku Hodowców Gołębia Pocztowego, który ma tu cztery sekcje (w Ścinawie, Buszkowicach, na Przylesiu i Małomicach) i zrzesza ok. 80 członków
– Gołębie hodowlane, często bardzo cenne, na pewno nie są zagrożeniem dla mieszkańców. Są leczone, zadbane i odpowiednio karmione. Nasze gołębie mają obrączki na obu nogach. Na jednej mają opaskę z numerem, na drugiej elektroczip, dzięki któremu wiemy, kiedy i które ptaki wróciły do gołębnika – mówi Stanisław Wlaźlak, hodowca, który niedaleko centrum Lubina hoduje ponad 700 gołębi. – Ptaki rozmnażają się pod naszą kontrolą. Jak gołębi jest za dużo, podkładamy im sztuczne jajka – mówi hodowca wskazując na koszyk sztucznych jaj. – W naturze młode karmione są pokarmem zwracanym z wola zwanym „ptasim mleczkiem”. Stają się zdolne do lotu po 5 tygodniach od wyklucia – dodaje.
Gołębie to jedne z inteligentniejszych stworzeń. Jako jedyne nie-ssaki (oprócz srok) zdały test lustra, czyli rozpoznały w nim swoje odbicie. Pracują w służbach ratowniczych na morzach, bo szybciej niż ludzie dostrzegają ludzi w wodzie. Dzięki gołębiom rozwinęła się też współczesna prasa. Dość powiedzieć, że najsłynniejsza agencja prasowa Reuters w 1895 startowała z 50 gołębiami, które były czterokrotnie szybsze niż ówczesne pociągi.
– Przy dobrej pogodzie gołąb potrafi pokonać 1000 km dziennie – mówi Włodzimierz Dajas, prezes lubińskiego oddziału PZHGP, którego podopieczny uzyskał trzeci wynik w Polsce pokonując pod wiatr 700 km w niecałe 13 godzin – Sezon lotów gołębi rozpoczyna się pod koniec kwietnia, a kończy we wrześniu. Teraz jest czas wręczania nagród i organizowania wystaw. Taką okręgową wystawę organizowaliśmy dotychczas w Domu Kultury w Ścinawie, tegoroczna, listopadowa odbędzie się w Legnicy – dodaje.
Gołębie zostały udomowiony tysiące lat temu przez Sumerów, którzy przede wszystkim je zjadali. Mięso gołębi było też jedzone w Egipcie. Tradycja wykorzystywania gołębi w kuchni przetrwała także w Polsce, w okolicach Puszczy Bolimowskiej. Tamtejszy gołąb nadworny ryś jest wpisany na listę produktów regionalnych i tradycyjnych ministerstwa rolnictwa i rozwoju wsi. Do dzisiaj spożywanie gołębi jest często zalecane dzieciom, bo ich mięso jest kruche, delikatne, lekkostrawne i z dużą ilością białka.
Szybko znaleziono też użytek dla gołębich odchodów, które od zawsze jest cenionym nawozem, a w przeszłości było źródłem saletry niezbędnej do produkcji prochu. Tak cennym, że jeszcze kilka wieków temu przed gołębnikami ustawiano strażników. Dziś wciąż gołębimi odchodami można handlować.
Choć gołąb miejski pochodzi od gołębia hodowlanego, ten ostatni nie stwarza dla mieszkańców żadnego zagrożenia.
– Gołębie hodowlane, a jest ich w mieście kilka tysięcy, nie latają bezpańsko. Są szczepione i zadbane. Wypuszczamy je głównie na treningi, a o tej porze roku zdecydowana większość jest zamknięta w gołębnikach, po to, żeby chronić je przed jastrzębiami – wyjaśnia Włodzimierz Dajas. – Szkoda, że gołębie mają reputację szkodników, bo to wspaniałe ptaki. Dla miasta może lepiej by było, gdyby wyznaczyć konkretne miejsce, w którym mieszkańcy mogliby dokarmiać miejskie gołębie. Wtedy szkody przez nie wyrządzane byłyby może mniejsze – zastanawia się prezes.