Sentymentalna podróż do Lubina

189

Przyjechał do Lubina z Mogilna, by przekazać Muzeum Ziemi Lubińskiej pamiątki po swoim ojcu: dyplomy, odznaczenia, stare zdjęcia. Dla Zygmunta Sztukowskiego to podróż sentymentalna. Pierwszy i zarazem ostatni raz był tutaj w 1962 roku, jako młody chłopak, gdy jego ojciec Bolesław budował pierwszy szyb w Zagłębiu Miedziowym, później nazwany zresztą jego imieniem.

sztukowski-26

Zjeżdżałem do tego szybu, jak był drążony – wspomina pan Zygmunt. – Z racji mojego wieku, chciałem zobaczyć, jak tu teraz wszystko wygląda i przekazać kilka pamiątek po ojcu – mówi.

Wśród przekazanych przedmiotów znalazły się między innymi nagroda pierwszego stopnia za głębienie szybów metodą mrożeniową, patent Bolesława Sztukowskiego, który był stosowany w Lubinie, zdjęcia z lat 60. z wizyty ówczesnych prominentów, czyli m.in. pierwszego sekretarza oraz dyplomy i odznaczenia.

– Dzięki takiej ilości pamiątek, powstanie osobna ekspozycja, a może i publikacja mówi Marcin Owczarek, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Lubińskiej i zarazem dyrektor Muzeum Ziemi Lubińskiej. Te pamiątki dla KGHM-u mają wartość nieocenioną, tym bardziej, że po raz pierwszy ujrzały światło dzienne dodaje.

sztukowski-25

Pan Zygmunt przywiózł też ze sobą wiele historii i wspomnień związanych z ojcem, który był pierwszym inżynierem naczelnym Przedsiębiorstwa Budowy Kopalń.

– Miałem 14 lat, jak zmarł mój ojciec. Był bardzo dobrym ojcem, choć nie miał dla nas za wiele czasu. Był tytanem pracy. Wcześniej był dyrektorem Przedsiębiorstwa Budowy Szybów w Bytomiu, wtedy codziennie był w domu. A jak pracował tu, w Lubinie, my mieszkaliśmy we Wrocławiu, więc kontakt był rzadki, ale bardzo intensywny – wspomina Zygmunt Sztukowski.

Bolesław Sztukowski przystał na propozycję pracy w Lubinie i głębienie szybu dla Polskiej Miedzi, pod jednym warunkiem – że dostanie mieszkanie służbowe we Wrocławiu. Uważał bowiem, że tam jego dzieci będą miały lepszy start.

– Dostaliśmy mieszkanie w bloku na alei Wiśniowej. Wyremontowali tam tylko to jedno mieszkanie. To był plac budowy, zamknięta brama. Z bratem po rusztowaniach chodziliśmy, bo to było pierwsze piętro – opowiada.

Pan Zygmunt mówi, że jest dumny z ojca, wspominając jednocześnie, że to był bardzo skromny człowiek.

– Ojciec był patriotą polskim. Miał też chorobę nostalgiczną, nie mógł być dłużej niż miesiąc poza granicami kraju. Dostał propozycję z Kanady, ale powiedział, że w życiu nie opuściłby kraju, bo wszystko, co robi, robi i pracuje dla Polski – wspomina pan Zygmunt.


POWIĄZANE ARTYKUŁY