Satyra na aparat ucisku

28

LUBIN. Współorganizator manifestacji. Autor publikacji historycznych i publicystycznych, poeta. W latach 1982-1988 przebywał naprzemiennie w więzieniu, bądź areszcie. Wielokrotnie karany, ale również nagradzany za swoją działalność, legenda Lubina – Stanisław Śnieg.

Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W latach 1964-1980 nauczyciel Technikum Górniczego Rud Miedzi w Lubinie. Od 1980 roku aktywny działacz Solidarności. Inicjator powołania KZ Pracowników Oświaty na terenie Lubina, Legnicy, Jawora oraz Złotoryi. Działacz Komisji Interwencji i Praworządności Solidarności na Dolnym Śląsku.

* Ostatnio dość niechętnie udziela pan wywiadów, skąd się to bierze? Lubinianie chcą przecież znać historie bezpośrednio związane z naszym miastem oraz ludzi, którzy ich doświadczyli.

– Śnieg ostatnio jest przereklamowany. Niektórzy chcą ze mnie zrobić męczennika i bohatera, zapominając przy tym o szeregu równie zasłużonych osobach. Źle się przez to czuję i jest mi głupio. Szczególnie przed osobami, z którymi współpracowałem. Teraz panuje, powiedziałbym nawet, grobowa cisza o ludziach, którzy naprawdę zasługują na jakiekolwiek odznaki. Pamiętam jak jeszcze za czasów stanu wojennego walczyłem z postawami robienia czegokolwiek dla sławy, niejednokrotnie o tym pisząc.

* Pisząc i to dość sporo. Proszę opowiedzieć, kiedy rozpoczęła się pańska przygoda z literaturą?

– Od zawsze interesowały mnie poezja i teatr. Już za młodu brałem udział w wielu konkursach recytatorskich. Do dziś lubuję się w wierszach satyrycznych. Mój pierwszy areszt był związany z kolportażem satyrycznych ulotek na temat PZPR. W następnych latach byłem niejednokrotnie internowany za tego typu działalność.

* Głównym celem tych niebezpiecznych konspiracji było uprzykrzanie życia władzy?

– To oczywiste, że moje satyry kłuły w oczy ówczesną władzę i aparat ucisku. Początkowo zależało mi tylko na tym. Jednak po wprowadzeniu stanu wojennego głównym celem pisania stała się chęć pokazania ludziom, że nie muszą się bać. Większość z nich była na tyle zastraszona, że bała się przyjąć taką ulotkę. A ja cały czas byłem przekonany, że Polska jest na tyle potężna, że bez problemu sobie poradzi. Oczywiście moje przekonanie było błędne. Jednak bardzo długo w to wierzyłem i wmawiałem to wszystkim dookoła. Wciąż miałem nadzieję, ba, byłem pewien, że to wszystko lada moment runie.


POWIĄZANE ARTYKUŁY