Mieszkańcy ulicy Grodzkiej w Lubinie nie cenią sąsiedztwa zabytkowych murów obronnych. Tuż przy ich oknach są bowiem doskonałe warunki do organizowania nocnych imprez przy tanim winie.
-Można się domyślić, co to oznacza – mówi Maria Czechowicz, mieszkanka bloku przy Grodzkiej – To nocne hałasy i zniszczona elewacja, wulgarne napisy, śmieci i potłuczone butelki.
Miejsce spotkań to wykusz w murze obronnym, w którym przesiadują „nocne marki”. Kilka metrów dalej są już okna mieszkań. – Nasza wspólnota mieszkaniowa właśnie zapłaciła za ocieplanie ścian i nowe, kolorowe elewacje bloku, cóż z tego, skoro z jednej strony budowlańcy kończą malować, a z drugiej już ktoś odłupuje świeże tynki – narzeka Krzysztof Zacharczyk z zarządu wspólnoty.
Mieszkańcy chcieli zainstalować ozdobną kratę, która ograniczałaby dostęp do tego miejsca, jednak nie zgodził się wojewódzki konserwator zabytków.
Kolejnym pomysłem jest zainstalowanie kamery monitoringu miejskiego na pobliskim dachu. W ten sposób całodobowym dozorem Straży Miejskiej objęte zostałoby większość pobliskiego terenu, nie tylko ten blok-mówi Robert Kołodziej, dyrektor Centrum Zarządzania Nieruchomościami.
W Urzędzie Miasta otrzymał informację, że w przyszłym roku planowane jest zwiększenie liczby kamer w Lubinie i wówczas prośba zostanie rozpatrzona.
Na razie wspólnota mieszkaniowa musi dopłacić wykonawcy elewacji, bo świeże uszkodzenia spowodowane przez wandali nie są objęte gwarancją.
Niektóre fragmenty starych murów obronnych Lubina są ulubionym miejscem dla amatorów nocnych imprez pod chmurką, tak było w okolicach kaplicy na Wzgórzu Zamkowym. Tam pomogło oświetlenie terenu i częste patrole Straży Miejskiej.
JM