Samochodowe cacka pod lubińskim ratuszem

4305

Zgłoszono ich ponad setkę, a każdy wyjątkowy – dziś pod lubińskim ratuszem zaparkowały zabytkowe auta i jednoślady. Przyjechały do nas z całego Dolnego Śląska, ale i spoza, bo był też egzemplarz z Zielonej Góry. Co ciekawe sporo tych niezwykłych maszyn należy do lubinian czy mieszkańców pobliskich Polkowic.

Pracownice Muzeum Historycznego wprowadzały klimat sprzed lat, przechadzając się wśród aut w strojach z lat 60., 70. czy 80. ubiegłego wieku

To już drugi Lubiński Zlot Pojazdów Zabytkowych. Widać, że pomysł spodobał się zarówno właścicielom starych aut, jak i oglądającym.

– W tym roku zgłoszono ponad sto pojazdów – wyliczają Karol Machi i Piotr Sroka, pasjonaci starej motoryzacji, pomysłodawcy imprezy i jednocześnie pracownicy lubińskiego Muzeum Historycznego, które organizuje zlot. – Na razie dojechało 50 aut zarejestrowanych wcześniej i 20, których właściciele nie zgłosili swojego udziału w imprezie. Oczywiście przyjmujemy, dopóki wystarczy nam miejsca – mówi Piotr Sroka, z którym rozmawialiśmy po godzinie 12.

Pod ratuszem i w pobliżu rynku zaparkowały małe oraz duże fiaty, syrenki, warszawy, mercedesy, BMW, volkswageny i wiele innych. Większość wyprodukowana wiele lat temu, a na liczniku mają sporo przejechanych kilometrów.

– W tym roku mamy inne egzemplarze niż w ubiegłym, choć pojawiły się samochody, które gościły u nas i poprzednio – mówi Karol Machi.

– Jednymi z najciekawszych na naszym zlocie są Citroen DS, który znany jest z filmów o Fantomasie, czy amerykański chrysler – dodaje Piotr Sroka.

Robert Bandoła i jego brat sprowadzili chryslera z USA

Bordowy chrysler rzeczywiście robi spore wrażenie i przyciąga wzrok. Robert Bandoła i jego brat sprowadzili to auto z USA. Dwa lata trwał remont aż w końcu majestatyczna maszyna wyjechała na polskie ulice.

– Jeździmy nim już od trzech lat – przyznaje pan Robert, mieszkaniec Polkowic, który wraz z bratem sprowadza i remontuje stare amerykańskie auta. Teraz obaj panowie zajmują się pick-upem z lat 60., ale mają także między innymi mustanga z 1968 roku.

– W sadzie leży więcej aut, wszystkie sprowadzone ze Stanów, będziemy je remontować po kolei – uśmiecha się. – Myślę, że to takie spełnienie marzeń z lat młodzieńczych, no i wielka frajda. Pick-up powinien być gotowy do końca tego roku i zajmiemy się następnym – przyznaje.

Pan Tomek (z prawej) jest właścicielem dwóch syrenek. Na zdjęciu z kolegą, również Tomkiem, z którym remontował te auta

Pan Tomek z Lubina upatrzył sobie natomiast syrenki – ma ich już dwie i śmieje się, że myśli o trzeciej. Auta remontuje razem z kolegą – też Tomkiem.

– Zaczęło się od tego, że kolega zabrał mnie na zlot i zakochałem się w starych autach – uśmiecha się.

Najpierw kupił jedną syrenkę, potem drugą. Wyremontował i dziś można je podziwiać na ulicach. Choć na co dzień nimi nie jeździ, jedynie okazyjnie. Po raz pierwszy pokazuje je na zlocie starych pojazdów, ale zapewne nie ostatni.

Marcin Pikulicki na dzisiejszą imprezę w Lubinie przyjechał dużym fiatem wraz z żoną Izabelą oraz dziećmi Wiktorią i Kacprem

To też pierwsza taka impreza dla państwa Pikulickich z Polkowic. – Pojawiamy się co roku nim na Hubertusie w Jakubowie, ale na zlocie jeszcze nie byliśmy – mówi Marcin Pikulicki, który na dzisiejszą imprezę w Lubinie przyjechał dużym fiatem wraz z żoną Izabelą oraz dziećmi Wiktorią i Kacprem. – Brakuje jeszcze tylko psa Lucky’ego, który również z nami jeździ – dodaje pan Marcin.

Swoim fiatem państwo Pikuliccy jeżdżą okazyjnie, na przejażdżki.

– Zawsze wtedy ludzie reagują na nas bardzo pozytywnie. Machają, cieszą się, pytają skąd to auto – śmieje się pani Izabela.

– Gdzie najdalej nim pojechaliśmy? Dzisiaj do Lubina – przyznaje pan Marcin.

Okazuje się, że miłość do dużych fiatów ma w genach. Takim autem jeździł jego dziadek, ojciec, on sam w młodości, a teraz także jego brat.

Pani Izabela też lubi ten samochód, choć przyznaje, że marzy o volkswagenie garbusie z lat 70., 80.

– Żółty byłby rewelacyjny – śmieje się.

Każdy zresztą, kto pojawił się dziś ze swoim autem na zlocie miał do opowiedzenia wiele ciekawych historii o motoryzacji i starych autach. Uczestnicy i oglądający nie kryją, że w przyszłym roku również chętnie obejrzeliby w Lubinie takie samochodowe cacka.

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY